Zbrodnie niemieckie w powiecie łukowskim6 min.

Kadr z filmu "Unsere Mütter, Unsere Väter" (2013 r.)

Zbrodnie hitlerowskie na terenie powiatu rozpoczęły się łącznie z operacjami wojennymi, leżały one niewątpliwie już w planie operacyjnym sztabu najeźdźcy, a nie tylko w: programie późniejszych władz okupacyjnych.

Pierwsze operacje wojenne — to zbrodnicze naloty na ludność cywilną miasta. W pierwszym tygodniu wojny, we wrześniu 1939 r., podczas bombardowań, zwłaszcza 2 silnych: dn. 4 września (poniedziałek) i 7-go (czwartek) zginęło około 260 osób, pochowanych w samym mieście na obu cmentarzach: katolickim i żydowskim. W jednym domu przy ul. Piłsudskiego zginęło przeszło 40 osób. Ponadto w zimie 40 roku ekshumowano około 30 zwłok pochowanych we wrześniu prowizorycznie pod grozą ciągłych nalotów przez ofiarnych obywateli miasta na placach i w ogrodach miasta, nie wszystkie jednak ofiary terrorystycznych nalotów ekshumowano wtedy a zebrane dane o ofiarach tych nalotów spłonęły wraz z innymi aktami Magistratu podczas pożaru w sierpniu 1944 r.

Ekspedycja karna w Łukowie w dniu 18 września 1939 (poniedziałek) przeprowadzona przez władze wojskowe niemieckie była pierwszą odpowiedzialnością zbiorową całego miasta za imputowane jakiemuś cywilowi strzały do auta wojskowego. Zginęło wtedy 34 zastrzelonych na miejscu, polaków i żydów. Całą ludność spędzono na Plac Narutowicza, mężczyzn w wieku do 54 lat pognano forsownym marszem do Siedlec i Węgrowa, skąd ich stopniowo zwalniano w stanie kompletnego wyczerpania, wielu słabych lub starszych, zginęło w drodze.

Podczas ekspedycji tej podpalono i spalono szereg domów z całym dobytkiem na ul. Piłsudskiego, Warszawskiej, Browarnej i na Staropijarskiej. Było to jeszcze przed okupacją niemiecką, podczas raidów wojska niemieckiego.

Po przejściu Łukowa pod okupację niemiecką, zaraz na jesieni, rozpoczęły się aresztowania wybitniejszych mieszkańców w samym mieście a później i na wsi.

Uwięziono wtedy wszystkich księży w Łukowie z dziekanem ks. kanonikiem Mazurkiewiczem na czele, zostawiając tylko jednego księdza w podeszłym wieku na wolności. Aresztowania i wywożenia mieszkańców miast i wsi wzmogły się w roku 1940 i trwały bez przerwy cały okres okupacji. Powiat łukowski należał stale do liczby b. niebezpiecznych powiatów. Od początku 1941 r. zaczęły nadchodzić do rodzin zaaresztowanych z obozów i więzień wiadomości o ich śmierci: depesze komendantów a niekiedy i urny z prochami męczenników. Były dnie, kiedy depesze z Oświęcimia przychodziły masowo, jakby po jakichś katastrofach żywiołowych. Więźniów przesyłano z jednego więzienia do drugiego: z Radzynia do Lublina, z Zamku Lubelskiego na Majdanek lub do Oświęcimia i do obozów w Niemczech. Łukowianie byli niemal we wszystkich obozach Rzeszy, wszędzie śmierć zbierała swe obfite żniwo.

Ekspedycje karne na wsi, robione wielokrotnie w różnych gminach powiatu, rozpoczęły się na wiosnę 1940 roku wielką masakrą zupełnie niewinnej ludności w kolonji Józefów, gminy Serokomla. Po zamordowaniu przez nieznanych sprawców, jak się później w 2 tygodnie okazało w celach rabunkowych, rodziny Niemca Adolfa Kasnera, władze okupacyjne, nie czekając na wynik śledztwa uznały zabójstwo to za zamach polityczny na Niemców i przeprowadziły ekspedycję karną na okolicznych i mieszkańców. Przeszło 200 osób masowo rozstrzelano i pochowano w jednej dużej mogile. Spalono wtedy 27 gospodarstw, mienie i inwentarz żywy częściowo spalono częściowo skonfiskowano. Metodę podobnych krwawych odwetów stosowano po tym niejednokrotnie w różnych rozmiarach w wielu miejscowościach.

W okresie jesiennym 1941 r., po napaści Niemiec na Związek Sowiecki, na terenie powiatu w bestialski sposób zabijano jeńców sowieckich, zarówno koło torów kolejowych, gdy głodzeni usiłowali uciekać, jak i w mieście, zwłaszcza na i koło cmentarza, rozstrzeliwując ich w nocy po uprzedniej wyczerpującej dziennej pracy przy robotach miejskich. Był nawet wypadek wyciągnięcia chorego jeńca ze szpitala na rozstrzał. Liczby tych ofiar barbarzyństwa hitlerowskiego nikt nigdy nie ustali.

Stale od początku okupacji znęcano się nad ludnością żydowską, dla której zaraz wprowadzono pracę pańszczyźnianą kilka dni w tygodniu, od początku l942 roku zaczęto mordować żydów indywidualnie, przeważnie w nocy, strzelając ich pod tym czy innym “moralnym” pretekstem w domu albo koło domu. 5 października 1942 r. rozpoczęto masowe wywożenie Żydów do Treblinki i mordowanie opornych na miejscu, przy wyjściu z domów i na miejscu zbiórki, na targowicy. Przed tym na 3 tygodnie utworzono ghetto. Potworne rzezie, zwane niewinnie akcjami, połączone były z systematyczną grabieżą mienia żydowskiego i zakończyły się kompletnym zniszczeniem ghetta dnia 2 maja 1943, kiedy wywieziono w niedzielę przewodnią ostatni transport Żydów do Treblinki. Tygodniami całymi po tym rozstrzeliwano w Magistracie wyłapywanych ze schronów ocalałych Żydów. Najboleśniejszym było w tej zbrodniczej akcji usiłowanie wciągnięcia zwyrodniałych elementów ludności polskiej do współudziału w tych mordach. Mordowano teraz Żydów cynicznie, masowo, bez pretekstów “moralnych” tylko za to że się urodzili. Wymordowano w powiecie niemal doszczętnie całą ludność żydowską koło 10 tysięcy miejscowych Żydów i prawie drugie tyle wysiedlonych ze Suwalszczyzny, woj. Łódzkiego, innych powiatów polskich oraz ze Słowacji.

Długa była lista wszelkich bezeceństw niemieckich w powiecie łukowskim popełnionych w okresie 5 letniej okupacji. Niestety, wskutek potwornego zniszczenia miasta przez ustępującego okupanta przez terrorystyczne naloty w końcu lipca 1944 — wiele danych zaginęło i dopiero stopniowo będzie można je zbiorową pracą odtworzyć. Bombardowanie miasta przez wielokrotne naloty bombowców 24 lipca i cały tydzień następny, spalenie śródmieścia i 2 przedmieść: Cieszkowizny i Glinek, dokonane przy odwrocie armii niemieckiej nad Wisłę, w dzień po zajęciu miasta przez wojska sowieckie, niepowodowane żadną koniecznością strategiczną — postawiło Łuków w rzędzie najbardziej pokrzywdzonych miast w Polsce i dowodzi diabelsko eksterminacyjnego planu niemieckiego okupanta w stosunku do ludności polskiej i jej mienia. Rozrzucone podstępnie liczne małe miny o różnych kształtach po mieście na ulicach, placach, w ogrodach oraz po okolicznych i dalszych wsiach dokonały dzieła zniszczenia, raniąc i zabijając wiele osób. Obliczają, że więcej było ofiar od min perfidnie rozmieszczonych w ewakuowanym przez Niemców mieście, niż bezpośrednio od samych nalotów w lipcu, kiedy większość ludności uciekła do okolicznych wsi. Łącznie miało być wtedy około 200 ofiar. Pomimo wielokrotnego odminowania przez saperów sowieckich najbardziej zasianych minami terenów, jak np. Cmentarz katolicki, miny stanowią nadal wciąż wielkie niebezpieczeństwo, czyhające na nowe ofiary, lista których nie przestaje wzrastać pomimo, że upłynęło już 9 miesięcy od ewakuacji Niemców.

Autor: Leon Klimecki
Źródło: “Gazeta Łukowska” Nr 1 Rok I – 1 maja 1945 r.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.