Listopad krwawy i radosny6 min.

11 listopada 1918 r.

Usuwanie okupantów na terenach północnej Lubelszczyzny

W Lubartowie usuwanie okupantów przebiegło bezkrwawo. W Łukowie i Radzyniu doszło do niewielkich walk. W Międzyrzecu Niemcy dokonali krwawej masakry.

Koledzy Szwejka

Lubartów od 1915 r. znajdował się pod okupacją austriacką. Funkcjonowało tu harcerstwo, od 1917 r. pod jego przykrywką działała Polska Organizacja Strzelecka. Twórcą lubartowskiej drużyny był Zygmunt Kosior. Harcerze prowadzili ćwiczenia przy pałacu Sanguszków. W 1917 r. utworzono pluton podległy Polskiej Organizacji Wojskowej. Rok 1918 to czas klęski Niemiec i Austro Węgier, Zaistniały więc dogodne okoliczności do usunięcia zaborców z ziem polskich. Wielonarodowa monarchia austriacka rozpadła się, żołnierze austriaccy nie przejawiali chęci umierania za Najjaśniejszego Pana, który zresztą abdykował. Rozbrojenie stacjonujących w pałacu Sanguszków okupantów nie sprawiło członkom POW większych trudności. 1 listopada Polacy zażądali od Austriaków złożenia broni. Uczynili to bez oporu, oficer – Polak (według historyka z UMCS Stanisława Wiśniewskiego nazywał się Kaszyński) pomagał w rozbrajaniu swoich żołnierzy. Inny oficer, Węgier, któremu widocznie w Polsce się podobało, opuszczał Lubartów z wyraźnym żalem. Lubartowscy peowiacy zajęli też stację kolejową, gdzie opanowali dwa pociągi niemieckie przybyłe z Parczewa, Niemców po rozbrojeniu odesłano z powrotem. Ochotnicy z Lubartowa wstępowali do tworzącego się Wojska Polskiego, brali też udział w wyzwalaniu innych terenów Lubelszczyzny.

Data 11 listopada jest symboliczną datą odzyskania niepodległości. Tego dnia skończyła się I wojna światowa (zawieszenie broni). W tym samym dniu, 11 listopada 1918 r., sprawująca w Królestwie Polskim tymczasową władzę Rada Regencyjna powierzyła Piłsudskiemu, który dzień wcześniej wrócił z więzienia władzę wojskową, a premier rządu lubelskiego Ignacy Daszyński i dowódca POW Edward Śmigły-Rydz oddali się do jego dyspozycji.

Ostrzegali, że zmasakrują

Na terenie Łukowa Polska Organizacja Wojskowa działała już od 1914 r. i była głównym motorem walki niepodległościowej w czasie I wojny światowej. Łukowskim okręgiem POW kierował młody inżynier Eugeniusz Kwiatkowski. O zmierzchu 11 listopada rozpoczęło się rozbrajanie Niemców przez oddziały POW zmobilizowane z okolicznych miejscowości. Akcję wsparła młodzież z gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki oraz straż pożarna. Niemiecki generał Wilhelmi odmówił złożenia broni. Wtedy ułan Tadeusz Łada Bieńkowski pomaszerował do posterunku Soldatenratu i oświadczył, że jeśli Niemcy oddadzą broń to będą mieli zapewniony spokojny odjazd koleją. W wyniku tej akcji udało się zdobyć broń i aresztować generała Wilhelmiego. Komendantem obwodu łukowskiego został liczący 22 lata Stefan Zdanowski. Dzień później Łuków był wolny, jednak nadeszły wieści, że od strony Kocka maszerują dwa bataliony piechoty niemieckiej. Naprzeciw im wyjechali Bieńkowski i Kwiatkowski. Oświadczyli, że jeżeli Niemcy będą próbowali wejść do miasta to ich zmasakrują. Następnie odebrali im broń a faktyczną władzę w Łukowie objął Komitet Obrony Narodowej.

Młodzież gimnazjalna rozbrajała wroga

Polska Organizacja Wojskowa na terenie Radzynia Podlaskiego działała od 1918 r. Akcja rozbrajania przebiegała zupełnie inaczej niż w Łukowie. Doszło do walk na terenie koszar. Niemcy próbowali przedrzeć się do pałacu, co wykorzystali Polacy rozbrajając ich. Nie obyło się bez ofiar z obu stron. Niemcy będący w pałacu otworzyli ogień do peowiaków po czym zaczęli uciekać w stronę traktu lubelskiego. Tam doszło do rozbrojenia, w czym aktywnie uczestniczyła młodzież gimnazjalna.

Krótka radość Międzyrzeca

Po wyzwoleniu Radzynia i Łukowa przyszła kolej na Międzyrzec. 13 listopada do miasta przybył oddział sierżanta Ignacego Zowczaka. Według historyka Piotra Łossowskiego oddział ten przybył z Dęblina przez Garwolin i tuków, według Stanisława Wiśniewskiego w wyzwalaniu Międzyrzeca brali udział peowiacy z Lubartowa. Klęska na frontach spowodowała wybuch rewolucji w Niemczech, rewolucyjna demoralizacja dotknęła także armii niemieckiej. Powstała swoista dwuwładza, oprócz dowództwa dużo do powiedzenia miały Rady Żołnierskie. Polacy wykorzystali to. Ponieważ niemiecki dowódca w Międzyrzecu, major Kwapp nie kwapił się do złożenia broni, nawiązano kontakt z Rada Żołnierską. W wyniku umowy Niemcy oddali broń, oprócz krótkiej, większość żołnierzy pozostała jednak w Międzyrzecu. W pałacu Potockich ulokował się polski oddział, opanowano stację. Sierżant Zowczak organizował władzę w mieście. Nie czuł się jednak pewnie, nie chciał zatargu z Niemcami. Międzyrzec nie miał długo cieszyć się wolnością.

Niemiecka furia

W Białej Podlaskiej, gdzie mieściło się dowództwo Etapów Bugu obszaru tyłowego niemieckiej Armii Wschodniej Polacy doszli do porozumienia z Radą Żołnierską. Niemcy szybko jednak poradzili sobie z rewolucjonistami we własnych szeregach i usunęli z Białej słabe siły polskie. Ważną rolę odegrał tu niezdemoralizowany 2 Pułk Huzarów. Rozbrojeni Niemcy z Międzyrzeca bez przeszkód utrzymywali łączność telefoniczną z Białą. Rankiem 16 listopada w kierunku Międzyrzeca wyruszyło z Białej wojsko niemieckie na samochodach. W folwarku Wysokie Niemcy zamordowali dzierżawcę. W Międzyrzecu na ulicy Brzeskiej zaatakowali polski posterunek. Zginął dowodzący nim kapral Zubik, inny żołnierz ranny w głowę i pchnięty bagnetem zmarł wkrótce. Przypadkiem zginął też siedmioletni chłopiec trafiony zabłąkaną kulą. Polski oddział kwaterujący w pałacu nie spodziewał się ataku (zajmujący piętro rozbrojeni żołnierze niemieccy na krótko przed napadem opuścili pałac, ich wyjścia nikt
nie zauważył). Polscy żołnierze spali jeszcze, kiedy Niemcy rozpoczęli ostrzał pałacu z broni maszynowej. Obrzucali go też granatami. Pałac zaczął się palić. Kto próbował się ratować, ginął od kuli lub bagnetu. Zginął też sierżant Zowczak, który próbował się poddać. Niemcy szaleli też w mieście. Mordowali ludzi napotkanych na ulicy, wrzucali granaty do domów. Według Piotra łossowskiego w masakrze zginęło 19 polskich żołnierzy i 26 mieszkańców miasta. Stanisław Wiśniewski ocenia straty na ok. 70 zabitych.

Dogadali się w Łukowie

Po zajęciu Międzyrzeca Niemcy urządzali wypady po okolicy. Próbowali też odbić Radzyń. Pod Kąkolewnicą zostali jednak powstrzymani i wycofali się ze stratami. Władze polskie w wyzwolonej stolicy poważnie potraktowały wydarzenia na Podlasiu. Ponad półmilionowa Armia Wschodnia, zajmująca tereny od Litwy po Ukrainę, odcięta od Niemiec przez odrodzoną Polskę, stanowiła realne zagrożenie. Obawiano się, że Niemcy ruszą do kraju przez Polskę, torując sobie drogę bronią. Wówczas masakra międzyrzecka powtórzyłaby się na skalę bez porównania większą. Formujące się dopiero Wojsko Polskie nie byłoby w stanie zatrzymać niemieckiej nawały. Podjęto więc z Niemcami rozmowy na temat ich transportu do ojczyzny. 18 listopada w Łukowie zawarto porozumienie, które określało tymczasową linię demarkacyjną i trasę niemieckiego odwrotu. Mieli się oni wycofać do kraju linia kolejową Brześć Grajewo. Sami Niemcy żądali oddania im na czas odwrotu kontroli nad wszystkimi szlakami kolejowymi, co oznaczałoby dalszą okupację kraju. W innych umowach warunki łukowskiego porozumienia zostały potwierdzone. Niemcy opuścili Polskę. Z Międzyrzeca wyszli 17 grudnia, z Białej Podlaskiej ostatniego dnia 1918 roku.

Autor: Marcin Kusyk, Jacek Pożarowszczyk
Wspólnota nr 47 (56) 2007 r.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.