Kronika Łukowska6 min.

Kronika Łukowska

Z życia prowincji.

ŁUKÓW.

Znalazłem się przed paru dniami na bruku wojewódzkiego Lublina. Zasko­czony w jakimś urzędzie przez jednego z znajomych mi członków Redakcji “Głosu Lubelskiego” szeregiem pytań na temat życia łukowskiego, poczynań i pracy społecznej obywateli Łukowa i powiatu łukowskiego, i zobligowany przez tegoż do napisania koresponden­cji z Łukowa, biorę w rękę swe pióro nieudolne, by szerszy świat poinformo­wać o tem, co się u nas dzieje. Wpra­wdzie miesięcznik “Gazeta Łukowska”, wychodząca regularnie od 1 1/2 roku początkowo pod redakcją p S. Raczyń­skiego, a obecnie p. J. Majewskiego, daje staranny obraz stosunków łukow­skich, jednakże nie sięga ona poza granice powiatu, a jeżeli nawet je przekra­cza, to w zakresie bardzo nikłym. Dla­tego też nie uchylam się od danego zobowiązania i z dniem dzisiejszym roz­poczynam w “Głosie” kronikę łukowską.

Więc najpierw o przeżywanych przez nas “ciężkich czasach”, boć nie masz chyba rozmowy, masz chyba korespondencji, którejby się udało uniknąć tego powszedniego tematu.

Przeżywa ciężkie czasy nasza nieliczna inteligiencja. Ugina się przymierają­ca głodem, boć na niej wyłącznie leży wszelka praca społeczna, do jej kiesze­ni pukają wciąż, czy to w czasie “Ty­godnia Macierzy Szkolnej”, czy w czasie “Tygodnia Akademika” lub “Policjanta”, czy w czasie Tygodnia “Czerwonego Krzyża”, czy też w czasie wie­lu, bardzo wielu innych tygodni, a musi też opłacać składki członkowskie w organizacjach miejscowych, których i tu w Łukowie nie brak. W pracy i ofiarności jednak nie ustaje, a w nagro­dą przez autuchtonnych suwerenów nazywani bywają inteligenci przybłędami. Liczyć się z inteligencją niema potrze­by, bo kieszenie jej świecą pustkami.

Pustki też w kasie sejmikowej nie dały w roku bieżącym kontynuować w przewidzianym planami zakresie bu­dowy dróg bitych, dokoła których pra­ce przygotowawcze już w roku ubiegłym zostały wykonane. Projektowane szosy Łuków — Trzebieszów, Łuków — Stoczek i Łuków — Wojcieszków przyczynią się nie mało do wzmożenia ruchu w po­wiecie, a i umożliwią rozpowszechniającą się coraz bardziej komunikacją samochodową.

“Taksy” zjawiły się już i na bruku łukowskim. Na razie w liczbie dwu. Cie­szą się powodzeniem, a szczególniej są rozchwytywane na dalsze wyjazdy. Autobusowa komunikacja zaprowa­dzona została pomiędzy Łukowem i Że­lechowem, Łukowem i Stoczkiem, oraz między Stoczkiem i Mińskiem Mazowieckim.

Autobus stoczkowski to przedsiębior­stwo magistratu m. Stoczka. Szczęśliwą myśl powziął burmistrz Stoczka p. Wielgosek, zasilając w ten sposób kasę miejską. Powiadają, że dochody z auto­busu pokryć mogą całoroczny budżet tego miasta.

Nie gorzej gospodarzy burmistrz m. Łukowa p. A. Stilkr. W czasie półtora rocznej niespełna kadencji potrafił ure­gulować zabagnioną sprawę elektrowni, którą uruchomił, a obecnie miasto for­malnie zalane jest światłem. Dało to już wyniki dodatnie, bo często dawniej w kronice miasta notowane kradzieże się zmniejszyły a awantury i bójki nocne prawie zupełnie ustały.

Drugim dziełem burmistrza Stilkra, z którego może być naprawdę dumny, jest budowa szkoły powszechnej. Oto w chwili obecnej przy pomocy zapomo­gi rządowej, kosztem 99000 złotych, bu­duje się w mieście pierwszy gmach murowany, piętrowy, okazały, jak przy stoi dla szkoły. Będzie ozdobą nie tylko ul. Kolejowej, ale i całego miasta. Na pierwsze dnie października wyznaczone jest uroczyste poświęcenie fundamen­tów tej uczelni. Nie wszyscy, niestety, obywatele, co z przykrością stwierdzić należy, są zadowoleni z tego. Mają za złe, że roboty wykonywa inż. Borawski z Białej, e nie miejscowy przedsiębiorca, który, notabene, w czasie przetargu się nie utrzymał, gdyż chciał o 5000 złotych więcej. Ten niewczesny patrjotyzm lokalny fatalnie odbija się na go­spodarce miejskiej. Nawet rada miejska jest terenem najniesłuszniejszych napa­ści na burmistrza.

Radni nieomal analfabeci przywdzie­wają togę znawców. Krytykują zawzięcie budujący się w chwili obecnej kanał miejski i znowu istotną przyczyną tej krytyki jest to, że budowy podjął się inż. Zach, a nie miejscowy przed­siębiorca. A tymczasem kanał betonowy, 500 metrów długości, o którym od kilkunastu lat mówiono w Łukowie, a magistrat miasta w tej sprawie posiada całą literaturę protokołów, uchwał i wszelakiego rodzaju korespondencji, za­wdzięczając burmistrzowi wkrótce przybierze kształty realne. I w tym poczy­naniu zamiast poparcia burmistrz znaj­duje tylko sprzeciwy i przeszkody ze strony zarówno radnych, jak obywateli miasta.

Już się dziś mówi, że przyszłe wybo­ry do rady miejskiej inteligencji do tej instytucji nie dopuszczą, a miesiące burmistrza są policzone. Szkoda byłaby wielka, gdyby tak się stać miało, bo miasto p. Stilkrowi ma wiele do zaw­dzięczenia: i 4 studnie artezyjskie, wy­wiercone w czasie ubiegłego lata, a do­starczające w obfitości dobrej i zdrowej wody mieszkańcom, i zabrukowanie ul. Glinki, która w porze deszczo­wej była nie do przebycia, i elektrow­nią, i kanał odpływowy, i budową szko­ły. Projektuje burmistrz budową nowej rzeźni, hali targowej, urządzenie skwe­ru na Rynku Głównym, urządzenie parku miejskiego na gruntach majoratu “Starostwo”, które niebawem mają być przekazane przez Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych miastu. Po bezczynności poprzedników obecny bur­mistrz, zważywszy na trudności finan­sowe miasta, zdziałał bardzo wiele i mógłby zdziałać dużo więcej w przyszłości, gdyby miał pomoc i poparcie współobywateli. Ale sukcesy burmistrza Stilkra nie dają spać wielu mieszkań­com miasta.

Posiada Łuków, jak niesie fama, i bandę podpalaczy. Ostatnie wrześniowe pożary, a było ich 3 w mieście w ciągu niespełna miesiąca dały podstawą tych wersji.

Spłonął więc d. 8 września młyn mo­torowy p Wiórkowskiego, 13 go pastwą płomieni stały się stodoły, wypełnione zbożem, w liczbie 5 przy ul. Siedleckiej, a 25 go strawił ogień 2 domy przy szo­sie Żelechowskiej. Niosła we wszyst­kich 3 wypadkach pomoc miejscowa ochotnicza straż ogniowa, jej to zaw­dzięczając, miasto uniknęło większego niebezpieczeństwa, istotną przyczyną pożarów łukowskich jest jednakże ra­czej nieostrożność obywateli, chociaż i podpalenie nie jest wykluczone.

Znalazła się tu jednak inna grupa osobników, tworząca “jaczejkę komunistyczną”, wykryta przed paru dniami, składała się z 7-iu osób, a mianowicie: 4 żydów, 2 żydówki i 1-go polaka. Aresztowani powędrowali do Siedlec, by tam oczekiwać wymiaru sprawiedliwości.

K … i

Źródło: “Głos Lubelski” No278, 10 października 1925 r.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.