Z życia prowincji.
ŁUKÓW.
Znalazłem się przed paru dniami na bruku wojewódzkiego Lublina. Zaskoczony w jakimś urzędzie przez jednego z znajomych mi członków Redakcji “Głosu Lubelskiego” szeregiem pytań na temat życia łukowskiego, poczynań i pracy społecznej obywateli Łukowa i powiatu łukowskiego, i zobligowany przez tegoż do napisania korespondencji z Łukowa, biorę w rękę swe pióro nieudolne, by szerszy świat poinformować o tem, co się u nas dzieje. Wprawdzie miesięcznik “Gazeta Łukowska”, wychodząca regularnie od 1 1/2 roku początkowo pod redakcją p S. Raczyńskiego, a obecnie p. J. Majewskiego, daje staranny obraz stosunków łukowskich, jednakże nie sięga ona poza granice powiatu, a jeżeli nawet je przekracza, to w zakresie bardzo nikłym. Dlatego też nie uchylam się od danego zobowiązania i z dniem dzisiejszym rozpoczynam w “Głosie” kronikę łukowską.
Więc najpierw o przeżywanych przez nas “ciężkich czasach”, boć nie masz chyba rozmowy, masz chyba korespondencji, którejby się udało uniknąć tego powszedniego tematu.
Przeżywa ciężkie czasy nasza nieliczna inteligiencja. Ugina się przymierająca głodem, boć na niej wyłącznie leży wszelka praca społeczna, do jej kieszeni pukają wciąż, czy to w czasie “Tygodnia Macierzy Szkolnej”, czy w czasie “Tygodnia Akademika” lub “Policjanta”, czy w czasie Tygodnia “Czerwonego Krzyża”, czy też w czasie wielu, bardzo wielu innych tygodni, a musi też opłacać składki członkowskie w organizacjach miejscowych, których i tu w Łukowie nie brak. W pracy i ofiarności jednak nie ustaje, a w nagrodą przez autuchtonnych suwerenów nazywani bywają inteligenci przybłędami. Liczyć się z inteligencją niema potrzeby, bo kieszenie jej świecą pustkami.
Pustki też w kasie sejmikowej nie dały w roku bieżącym kontynuować w przewidzianym planami zakresie budowy dróg bitych, dokoła których prace przygotowawcze już w roku ubiegłym zostały wykonane. Projektowane szosy Łuków — Trzebieszów, Łuków — Stoczek i Łuków — Wojcieszków przyczynią się nie mało do wzmożenia ruchu w powiecie, a i umożliwią rozpowszechniającą się coraz bardziej komunikacją samochodową.
“Taksy” zjawiły się już i na bruku łukowskim. Na razie w liczbie dwu. Cieszą się powodzeniem, a szczególniej są rozchwytywane na dalsze wyjazdy. Autobusowa komunikacja zaprowadzona została pomiędzy Łukowem i Żelechowem, Łukowem i Stoczkiem, oraz między Stoczkiem i Mińskiem Mazowieckim.
Autobus stoczkowski to przedsiębiorstwo magistratu m. Stoczka. Szczęśliwą myśl powziął burmistrz Stoczka p. Wielgosek, zasilając w ten sposób kasę miejską. Powiadają, że dochody z autobusu pokryć mogą całoroczny budżet tego miasta.
Nie gorzej gospodarzy burmistrz m. Łukowa p. A. Stilkr. W czasie półtora rocznej niespełna kadencji potrafił uregulować zabagnioną sprawę elektrowni, którą uruchomił, a obecnie miasto formalnie zalane jest światłem. Dało to już wyniki dodatnie, bo często dawniej w kronice miasta notowane kradzieże się zmniejszyły a awantury i bójki nocne prawie zupełnie ustały.
Drugim dziełem burmistrza Stilkra, z którego może być naprawdę dumny, jest budowa szkoły powszechnej. Oto w chwili obecnej przy pomocy zapomogi rządowej, kosztem 99000 złotych, buduje się w mieście pierwszy gmach murowany, piętrowy, okazały, jak przy stoi dla szkoły. Będzie ozdobą nie tylko ul. Kolejowej, ale i całego miasta. Na pierwsze dnie października wyznaczone jest uroczyste poświęcenie fundamentów tej uczelni. Nie wszyscy, niestety, obywatele, co z przykrością stwierdzić należy, są zadowoleni z tego. Mają za złe, że roboty wykonywa inż. Borawski z Białej, e nie miejscowy przedsiębiorca, który, notabene, w czasie przetargu się nie utrzymał, gdyż chciał o 5000 złotych więcej. Ten niewczesny patrjotyzm lokalny fatalnie odbija się na gospodarce miejskiej. Nawet rada miejska jest terenem najniesłuszniejszych napaści na burmistrza.
Radni nieomal analfabeci przywdziewają togę znawców. Krytykują zawzięcie budujący się w chwili obecnej kanał miejski i znowu istotną przyczyną tej krytyki jest to, że budowy podjął się inż. Zach, a nie miejscowy przedsiębiorca. A tymczasem kanał betonowy, 500 metrów długości, o którym od kilkunastu lat mówiono w Łukowie, a magistrat miasta w tej sprawie posiada całą literaturę protokołów, uchwał i wszelakiego rodzaju korespondencji, zawdzięczając burmistrzowi wkrótce przybierze kształty realne. I w tym poczynaniu zamiast poparcia burmistrz znajduje tylko sprzeciwy i przeszkody ze strony zarówno radnych, jak obywateli miasta.
Już się dziś mówi, że przyszłe wybory do rady miejskiej inteligencji do tej instytucji nie dopuszczą, a miesiące burmistrza są policzone. Szkoda byłaby wielka, gdyby tak się stać miało, bo miasto p. Stilkrowi ma wiele do zawdzięczenia: i 4 studnie artezyjskie, wywiercone w czasie ubiegłego lata, a dostarczające w obfitości dobrej i zdrowej wody mieszkańcom, i zabrukowanie ul. Glinki, która w porze deszczowej była nie do przebycia, i elektrownią, i kanał odpływowy, i budową szkoły. Projektuje burmistrz budową nowej rzeźni, hali targowej, urządzenie skweru na Rynku Głównym, urządzenie parku miejskiego na gruntach majoratu “Starostwo”, które niebawem mają być przekazane przez Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych miastu. Po bezczynności poprzedników obecny burmistrz, zważywszy na trudności finansowe miasta, zdziałał bardzo wiele i mógłby zdziałać dużo więcej w przyszłości, gdyby miał pomoc i poparcie współobywateli. Ale sukcesy burmistrza Stilkra nie dają spać wielu mieszkańcom miasta.
Posiada Łuków, jak niesie fama, i bandę podpalaczy. Ostatnie wrześniowe pożary, a było ich 3 w mieście w ciągu niespełna miesiąca dały podstawą tych wersji.
Spłonął więc d. 8 września młyn motorowy p Wiórkowskiego, 13 go pastwą płomieni stały się stodoły, wypełnione zbożem, w liczbie 5 przy ul. Siedleckiej, a 25 go strawił ogień 2 domy przy szosie Żelechowskiej. Niosła we wszystkich 3 wypadkach pomoc miejscowa ochotnicza straż ogniowa, jej to zawdzięczając, miasto uniknęło większego niebezpieczeństwa, istotną przyczyną pożarów łukowskich jest jednakże raczej nieostrożność obywateli, chociaż i podpalenie nie jest wykluczone.
Znalazła się tu jednak inna grupa osobników, tworząca “jaczejkę komunistyczną”, wykryta przed paru dniami, składała się z 7-iu osób, a mianowicie: 4 żydów, 2 żydówki i 1-go polaka. Aresztowani powędrowali do Siedlec, by tam oczekiwać wymiaru sprawiedliwości.
K … i
Źródło: “Głos Lubelski” No278, 10 października 1925 r.
Dodaj komentarz