W naszych dziejach są wydarzenia chlubne i postacie budzące szlachetną dumę, a zarazem zachęcające młode pokolenia do kontynuacji szlachetnych idei i pomnażania dorobku Narodu. 12 maja 1995 r. mija 60 lat od śmierci Józefa Piłsudskiego – działacza niepodległościowego, wybitnego męża stanu i pierwszego Marszałka Polski.
Prawie trzy pokolenia Polaków nie mają właściwej wiedzy o tej postaci. Od śmierci Marszałka do wybuchu II wojny światowej nie było czasu na szersze i pogłębione publikacje analityczne. Wybuch wojny i jej dalszy przebieg wywołał, zwłaszcza w świadomości wojskowych i polityków, postawę obarczania odpowiedzialnością za przeżywaną tragedię ludzi związanych z obozem sanacyjnym, czyli środowiskiem, które objęło władzę w 1926 roku. Po wojnie, w związku z zaszłymi zmianami, przez długie lata mieliśmy do czynienia z przemilczaniem wszystkiego, co mogło mieć jakikolwiek charakter pozytywny w naszej najnowszej historii. Zniekształcano fakty, zniesławiano osoby i fałszowano co tylko się dało. Postać Marszałka z trudem “przebijała się” w ostatnich kilkunastu latach. Ledwie zaczęto coś niecoś rozwiewać mroki niepamięci, ukazywać znane i nieznane fakty, a już zabrzmiały usłużne głosy:
dosyć, nie w porę, bo mamy ważniejsze sprawy na głowie, to nie ma praktycznego znaczenia
Pozostawmy uczone rozprawy i dywagacje fachowcom, niech sobie spokojnie – zgodnie z zasadą historyka rzymskiego Tacyta: “Sine ira et studio” – opracowują potrzebne w tej mierze materiały, by kiedyś zaprezentować szeroki i rzetelny plon swych dociekań. Z okazji 60-lecia śmierci tego Wielkiego Polaka pragniemy zająć się jedynie kilkoma sprawami. Można sobie tworzyć rozmaite opinie o obchodach jego imienin, o nadawaniu honorowego obywatelstwa przez różne miejscowości, o nadsyłaniu adresów hołdowniczych itp. Na pewno było wśród tego bardzo wiele szczerości i serdeczności. Tu warto wspomnieć, jako ciekawostkę, że w dniu imienin 19 marca 1931 roku, podczas swego pobytu na wyspie Maderze, otrzymał Marszałek dwie tony korespondencji – 1 mln 40 tys. kart i listów, co było niezbitym dowodem jego popularności.
Odrębną sprawą jest opis całego przebiegu uroczystości pogrzebowych. Przytoczmy krótki fragment obszernego artykułu z żałobnego numeru czasopisma “Wiarus” (czerwiec 1935). Dotyczy on przejazdu specjalnego pociągu z trumną Marszałka ze stolicy do Krakowa, gdzie złożono ją na Wawelu:
Tragiczny pociąg posuwa się majestatycznie. W blasku reflektorów widać trumnę okrytą sztandarem, oplecioną wstęgą Virtuti Militari, z buławą, szablą i blękitno-szarą maciejówką na szczycie. Obok niej nieruchomi czterej młodziutcy szwoleżerowie pełnią najsmutniejszą i najzaszczytniejszą służbę w swoim życiu. Wzdłuż toru zebrały się wielkie tłumy ludności falujące u blaskach pochodni. Przejmujący warkot werbli oznajmia o zbliżaniu się pociągu. Na widok trumny ludzie padają na kolana w rozmiękłą od deszczu ziemię, na ostry żwir lub mokre deski. Dziatwa szkolna ściele ostatnią drogę Marszałka kwiatami, zerwanymi z pobliskich łąk. Wszędzie rozlega się plącz ludzi, bicie dzwonów i gwizd syren fabrycznych.
Nikt nie kazał tym ludziom przychodzić, palić setek ognisk i trwać przez całą noc na deszczu. W samych Kielcach wyszło w okolice torów ponad 40 tys. ludzi, czyli prawie wszyscy mieszkańcy, niezależnie od narodowości, różnic wyznaniowych i poglądów politycznych.
Pragniemy też zasygnalizować tekst zamieszczony w moskiewskich “Izwiestiach” z okazji śmierci Marszałka:
Naszą sprawą nad mogiłą człowieka, którego jedyną namiętnością była myśl o niepodległości i wielkości Polski - tak jak on to rozumiał - jest wyciągnąć rękę do narodu polskiego i powiedzieć mu: Nic nie grozi Polsce ze strony Związku Sowieckiego. Przyjaźń Polski i ZSRR może stać się kamieniem węgielnym pokoju w Europie.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o związkach Marszałka z Łukowem. Ze wzmianki w “Jednodniówce Harcerskiej”, wydanej w naszym mieście w 1937 roku, możemy dowiedzieć się, że: “Jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Marszałek Piłsudski przejeżdżał pociągiem dwukrotnie przez stację kolejową Łuków i raz samochodem przez miasto. Po raz pierwszy po zdobyciu Brześcia w 1919 roku, po raz drugi w 1920 roku, wracając spod Kijowa w dniu 7 maja. Przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, duchowieństwa, szkoły powszechne i średnie oraz organizacje społeczne witały Marszałka na dworcu kolejowym ( w imieniu Rady Miejskiej witał chlebem i solą ławnik Michał Kamiński – senior, zaś kwiaty wręczała uczennica ze szkoły powszechnej – uw. T.M.).
Po raz trzeci Marszałek przybył do Łukowa samochodem od strony Radzynia w dniu 16 sierpnia 1920 roku w kilka godzin po wyparciu bolszewików. Tu w restauracji p. Antoniego Jastrzębskiego (w nieistniejącym dziś drewnianym budynku naprzeciwko Biblioteki Miejskiej – uw. T.M.) wraz ze swoim otoczeniem spożył obiad, po czym udał się w dalszą drogę do Siedlec. Z pobytu Marszałka Piłsudskiego na dworcu w Łukowie pozostały jako cenne pamiątki fotografie, zarówno w zakładzie fotograficznym u p. Piatczyca, jak i w kancelarii szkolnej Publicznej 7-klasowej Szkoły Powszechnej Nr 3. W 1926 roku wybudowano dwupiętrowy budynek dla tejże szkoły przy ul. Konarskiego nadano imię Marszałka Józefa Piłsudskiego, który użyczył jej swego autografu. Wkrótce jego tekst został wyryty na tablicy z białego marmuru w hallu szkoły:
“Nauczyciel i dzieci stanowią szkołę. Dzieci bez nauczycieli, nauczyciele bez dzieci nie tworzą szkoły. Razem muszą pracować, razem biedować i razem śmiać się wesoło.”
Tablica zniknęła, odnalazła się dopiero podczas remontu szkoły w połowie lat siedemdziesiątych. Nikt nie jest w stanie powiedzieć jak to się stało i jakie były dalsze losy tej tablicy. Ulica Piłsudskiego istniała w Łukowie od 19 marca 1929 roku, ale pod koniec lat czterdziestych zmieniono ją na “Świerczewskiego”. Pierwotną nazwę przywrócono dopiero przed trzema laty. (w 1992 r.)
Posłowie od Autora:
W 1935 roku miałem już 7 lat i dobrze pamiętam tamte czasy, kiedy to doprawdy całe nasze łukowskie społeczeństwo bardzo głęboko przeżyło odejście Marszałka na “wieczną wartę”. Poprosiłem swoich rodziców, aby sporządzili mi na rękę czarną żałobę. Zresztą na wielu domach powiewały narodowe flagi opasane kirem. W przedwojennym Łukowie większość mieszkańców stanowili Żydzi, ale i dla nich Piłsudski był jak “ojciec”, który ich osierocił. Po śmierci Marszałka, zdaje się że w dniu jego pogrzebu, odprawione zostało uroczyste nabożeństwo żałobne na placu przed kościołem Przemienienia Pańskiego. W tym miejscu, gdzie dziś stoi krzyż misyjny, ustawiono katafalk, a na nim znajdowała się symboliczna trumna Piłsudskiego w barwach narodowych.
Autor: Tadeusz Milewski
“Nowa Gazeta Łukowska” Nr 1 Maj 1995
Dodaj komentarz