Kartki dziennika nauczyciela w Łukowie z okresu okupacji hitlerowskiej52 min.

Deportacja Żydów w Międzyrzeca Podlaskiego

Łuków, 27 października 1942 r.

Czuję, że jesteśmy u granicy wytrzymałości nerwowej, nie mówiąc już o wytrzymałości na głód, zimno, na brak odzieży i obuwia. Zbrodniarze niemieccy okazali się mistrzami w dziedzinie wynajdywania i wykony­wania najpotworniejszych zbrodni. Najbujniejsza fantazja osobnika w ro­dzaju Al Capona czy nawet jeszcze bardziej zbrodniczych typów nie wy­myśliłaby tego, na co musimy teraz patrzeć, co zmuszeni jesteśmy prze­żywać.

Człowiek czekał końca wojny, a z nim końca zbrodni. Lecz już czwarty rok się zaczął, a końca nie widać, a zbrodnie tymczasem mnożą się i mno­żą. Uważam za konieczne chwycić za pióro i w formie kroniki notować, notować gołe fakty bez upiększeń, bez dodatków, tak jak je widzę, jak mi opowiadają o nich naoczni świadkowie. Daleki jestem od literackiej ambicji, ale chcę notować, chcę zachować materiał dla przyszłych litera­tów, naukowców. Zbrodnie niemieckie staną się niewątpliwie przedmiotem głębszych zainteresowań.

Być może, że zabieram się do tego zbyt późno, że niewiele pozostało mi dni do pisania, być może, że i z nas Polaków niewiele zostanie, a więc tym bardziej trzeba pisać. Chcę jeszcze tylko powiedzieć, dlaczego tak późno zabieram się do pisania. Ot po prostu jako optymista i jako wie­rzący w człowieka nie wierzyłem, aby Niemcy mogli być tak okrutni. Padały tysiące ofiar, a ja usiłowałem sobie wytłumaczyć, że nie mogą przecież zbytnio popuszczać, muszą się “zabezpieczać”. Nie wierzyłem jeszcze, żeby mógł istnieć plan zniszczenia całych narodów. Oświęcim, Oranienburg, Dachau – wydały mi się czymś nieco tylko gorszym od naszej Berezy Kartuskiej Kostka Biernackiego. Dziś przestałem w to wierzyć. Dziś przekonany już jestem o zbrodniczości Niemców na naszej zie­mi i dlatego chwytam za pióro.

W tym czasie, kiedy piszę tę słowa, dokonuje się właśnie jedna z ko­lejnych zbrodni. Odbywa się, jak to nazywają Niemcy, “odżydzanie mia­sta”. Od wczoraj do obecnej chwili (godzina 9 wieczorem) słyszę ciągłą strzelaninę. Akcja ta przebiega u nas w sposób następujący. Najpierw słyszeliśmy o getcie warszawskim, o Bełżcu, Treblince, Lublinie, słysze­liśmy o tym z dala. Padały liczby stu, dwunastu tysięcy zgładzonych. U nas Żydzi chodzili swobodnie, nie było getta, była tylko dzielnica ży­dowska, lecz Żydzi mogli się swobodnie poruszać. W lecie zabronili im oddalać się od miejsca zamieszkania. Żyda napotkanego poza miastem – po prostu zabijali. Po tym zorganizowali poważniejsze wypady. W Mię­dzyrzecu Podlaskim jakiś pijany żandarm zastrzelił kilkunastu Żydów. Odbyła się akcja zabierania futer. Żydzi dali ponoć za mało. Przybyły ekspedycje karne i w każdym mieście zabito po kilkunastu Żydów. W marcu br. zabili w Łukowie 47 osób, mężczyzn i kobiet. W dniu 31 kwietnia zabito 49 osób. We wsi Stok zabito kilku, ot po prostu dla zabawy. Jednego, bo śmiał być wyższy od żandarma.

Na początku września 1942 r. z Siedlec wywieziono około 20 000 Ży­dów, z czego 1000 osób zabito na miejscu, przy wyłapywaniu i ładowaniu do pociągów. Ludzie opowiadali potworne rzeczy o tym, co się tam dzia­ło. Nie stać mnie na opisanie tego, jest to zbyt okropne. Wiadomości moje są pośrednie. Do Łukowa przyjechał wkrótce potem pociąg po naszych Żydów. Ludzie opowiadają, że tym razem udało się Żydom wykupić za 10 kg złota. Wydaje mi się, że mogło i tak być, ale uważam, że nie to było główną przyczyną zaniechania przez Niemców deportacji. Poważ­niejszym powodem było to, że nie było zamkniętego getta, że Żydzi miesz­kali po całym mieście i akcja mogła się nie udać. Fakt, że pociąg odje­chał pusty do Międzyrzeca, gdzie załadowano do niego około 10 tysięcy miejscowych Żydów. Łukowscy Żydzi uzyskali miesiąc życia, życia w ciągłym oczekiwaniu okropnej śmierci. W połowie września zarządzono utworzenie getta. Zaczęto wznosić ogrodzenie wokół dzielnicy żydow­skiej i skupiać w niej Żydów z całego miasta. Zbrodnia nastąpiła w po­niedziałek, 5 października 1942 r. W niedzielę w nocy nadjechał pociąg, samochodami przyjechali żandarmi, Łotysze, Ukraińcy i polscy policjanci. Przez całą noc pili, a skoro świt otoczyli miasto i getto. Zaczęli wdzierać się do żydowskich domów, wywlekali wszystkich Żydów i spędzali ich na targowisko przy szosie międzyrzeckiej. Spędzono tam około 4000 ludzi. Pędziła ich banda pijanych zbrodniarzy. W rezultacie zabito w tym dniu około 500 osób. Nie zawsze kula była jedynym sposobem zabijania. Czę­sto rzucali oni dzieci z piętra na bruk, zabijali przez kopanie. Cała akcja trwała dwa dni. Załadowany pociąg odjechał. Przez następne dwa dni przechodziły przez Łuków podobne transporty z Parczewa i Dęblina. Do każdego z tych transportów hitlerowcy dołączali Żydów łukowskich, któ­rych udało im się jeszcze wyciągnąć z przeróżnych kryjówek.

Chcąc uniknąć deportacji, Żydzi porobili sobie bardzo często pomysło­we kryjówki: w piecach do ogrzewania, w piecach piekarnianych, pod podłogami, pod piwnicami, za podwójnymi ścianami, na strychach, na dachach, nad ustępami. Dzięki temu wielu, nawet całym rodzinom, udało się ukryć. Gdy jednak Niemcy wykrywali kogoś w takiej kryjówce, za­bijali go na miejscu, nie pozwalali mu nawet wyjść. Jest to dla mnie tym tragiczniejsze, że w zbrodni tej pławili się nie tylko Niemcy i sprowadzeni przez nich do pomocy siepacze ukraińscy czy łotewscy. Boli mnie nawet nie to, że brała w tym udział również nasza “kochana” granatowa policja, bo wiadomo, że to zwierzęta. Najohydniejsze dla mnie to to, że brali w tym udział Polacy: cywile na ochotnika, a więc “łapacze” z Arbeitsamtu i przygodni amatorzy.

Spośród Żydów spędzonych na targowiska różne firmy, szczególnie nie­mieckie, wyreklamowały do pracy w swoich zakładach część Żydów, pozostałych wywieziono do Treblinki. W drodze wielu próbowało ratować się ucieczką, wyskakując z biegnącego pociągu. O tamtych ofiarach nie wiem nic. W Łukowie ukryło się około 2-3 tys. osób. Stanowili oni łup dla gestapowców i żandarmów. W czwartek rano oglądaliśmy Żydów, których pozostawiono jako robotników. Przez dwa tygodnie dali im względ­ną swobodę. Zmniejszono getto do paru bloków. Zapędzili pozostałych Żydów – jako straż pożarną – do wywożenia dobytku żydowskiego. Umeblowano tym wszystkie niemieckie urzędy, pan burmistrz Pietrin wypełnił całą swoją szopę sprzętem żydowskim, resztę grabiła wszelka inna “swołocz”. Serce zamierało, gdy się przechodziło obok domów ży­dowskich: ziały one martwotą i spustoszeniem. Powyrywano drzwi i okna, a wewnątrz – wszystko zrujnowane.

Do zmniejszonego getta Niemcy spędzili resztę Żydów. Zwieziono Żydów z okolicznych osad: z Kocka, Wojcieszkowa, Adamowa, Stanina, Tuchowicza, Trzebieszowa. Wczoraj, 26 października wieczorem zaczęła się “no­wa zabawa”. Strzelanina trwała całą noc, w dzień nieco osłabła, a obecnie pewnie załadowano ich do pociągu, gdyż dochodzą stamtąd po prostu kanonady strzałów, a mnie piszącego aż podrzuca.

Rano wyszedłem na miasto. Policjanci żydowscy zwozili całe fury tru­pów. Jeden z nauczycieli, przejeżdżający obok targowiska, na które znów spędzono Żydów, powiedział mi: “Ilu ich było – nie umiem określić, sie­dział cały tłum, tworząc krąg o promieniu 1/4 kilometra, a dookoła stały karabiny maszynowe skierowane w tłum. Karabiny od razu grzechocą, gdy który z Żydów próbuje się poruszyć. Jadę ulicą i wjeżdżam niechcą­cy na trupa 10-letniego chłopca.”

W tej chwili warczą samochody pod oknem, pewnie oprawcy wracają z roboty.

Pod koniec ubiegłego tygodnia w Krzywdzie Niemcy wzięli 150 Ży­dów, ustawili w szereg, kazali im się rozebrać do naga, ubrania odłożyć na bok, położyć się na ziemi twarzami do ziemi. Pozabijali ich wszystkich. Trupy leżały przez kilka dni.

W Oszczepalinie (gm. Wojcieszków) mieszkała jedna rodzina żydow­ska. Wyprowadzono pod las i wszystkich wybito.

W Trzebieszowie, w poniedziałek, miejscowi chłopi wartujący w nocy – jako straż obywatelska – chroniąc wieś przed napadami bandycki­mi, dostali rozkaz wyłapania wszystkich Żydów w Trzebieszowie i odsta­wienia ich do Łukowa. Otoczono całą wieś i zaczęło się polowanie. Wy­wlekano zewsząd Żydów, łapano ich na polach, łąkach. Zaprowadzono ich następnie przed szkołę, gdzie czasowo mieści się urząd gminny i tu trzy­mano ich przez całą noc. To, czego nie zdążyli rozgrabić z mienia żydow­skiego, też zwieziono przed budynek szkoły. W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty. Wyznaczone przez gminy podwody odwiozły Żydów do Łukowa. Za każdą z tych podwód musieli nieszczęśni pasaże­rowie oczywiście sami zapłacić (okropna salwa) po 80 zł.

Obyście dranie nie strawili nigdy tego grosza! (salwa druga). Tak oto w telegraficznym skró (salwa trzecia) cie przedstawia się tragedia Żydów łukowskich. Kto ma odrobinę serca, nie zapomni tych ludzi, dopóki żyć będzie. To były widma, cienie, truchlejące na widok każdego nie-Żyda, kłaniające się każdemu mundurowi i lepiej ubranemu przechodniowi. To niestety ginące świadectwa zbrodni niemieckiej.

A co dalej? Jeszcze grzmią strzały, a już nasze hieny czyhają na to, co pozostało po Żydach. Jeszcze trupy Żydów nie ostygły, a już napływają podania o mieszkania, sklepy, warsztaty czy kawałek ziemi pozostałej po Żydach.

O ziemio, ziemio święta! Rozstąp się i pochłoń nas wszystkich!

Łuków, 8 listopada 1942 r.

Przed pierwszą deportacją rabin Łukowa zebrał Żydów i wygłosił do nich przemówienie w tym duchu: “Rychło Bóg nas powoła do siebie, bądź­cie przygotowani na to”. I następnie pobłogosławił ich. Na drugi dzień była akcja. Rabin ubrał się w śmiertelną szatę, pożegnał się z rodziną i modlił się. Gdy przyszli żandarmi, wyszedł z nimi przed dom i powiedział, że dalej nie pójdzie i nie poszedł. Jego trupa znaleziono obok domu.

W tych dniach aresztowano w Karczewie dwóch chłopów, u których w stodołach znaleziono Żydów.

W dniu 5 listopada przejeżdżałem przez wieś Siedliska. Wstąpiłem do Spółdzielni. Chłopi kupowali kosy. Sklepowa mówi: “Przydadzą się Wam na dzisiejszą obławę”. Pytam na jaką obławę. “A na Żydów”. Zapytałem: “A ile zapłacą za schwytanego Żyda?” Zapadło kłopotliwe milczenie. Mó­wię więc dalej, że “za Chrystusa zapłacono 30 srebrników, domagajcie się, żeby i Wam tyle płacono”. Nikt mi nic nie odpowiedział. Odpowiedź usłyszałem trochę później. Przejeżdżając przez las dochodziły do mnie salwy karabinów maszynowych: odbywała się właśnie obława na ukry­wających się Żydów. Może bluźnię, gdyż chyba powinienem być szczęśli­wy, że żywy wyjechałem z tego lasu.

W Burcu jakiś buńczuczny strażnik proponował: “Niech mi wieś zapła­ci 1000 zł, to ja tych Żydów dostarczę”.

W trzy dni później dowiedziałem się, że w lasach bureckich sześcioro Żydów wykopało sobie schron ziemny. Wydał ich dworski gajowy.

Wczoraj znowu, już po raz trzeci, wywożono Żydów z Łukowa. Tym ra­zem musiałem być naocznym świadkiem tej zbrodni. Zamierzałem poje­chać do Trzebieszowa. Na targowisku spotkałem tłum Żydów zbitych w jedną gromadę, otoczoną przez Ukraińców. Pojedynczymi strzałami da­wali znać, że dobrze strzegą swych ofiar. Dzień zimny, wietrzny, mglisty. Trzymano ich na tym placu przez cały dzień. O zmroku eskortowano ten tłum Żydów na stację. Droga wiodła przez nasze ulice, tuż obok naszego domu. Kopałem w ogródku, usłyszałem gęste strzały, krzyki. Wyszedłem na ulicę, szedł olbrzymi pochód 2-3 tys. ciasno stłoczonych ludzi. Byli tam mężczyźni, kobiety i dzieci w różnym wieku, niemowlęta były na rękach ojców i matek. Z obu stron szła silna eskorta Ukraińców z ka­rabinami gotowymi do strzału. Każdy Żyd, który próbował się odłączyć od tej kolumny, był na miejscu zabijany.

Oto parę obrazków. Idą w pochodzie matka z córką i ciągną za sobą bezsilnego chłopca 5-6 lat. Ciężko im, pozostają w tyle za tłumem. Ukrainiec strzela do dziecka. Chłopczyk pada na ulicy, a matka i córka uciekają w przerażeniu. Za chwilę dziecko dźwiga się na rękach i krzy­czy. Matka zawahała się, chce zawrócić, Ukrainiec repetuje karabin, za­mierza się, lecz nie strzela. Krzyczy: “dobij”. Nadeszli inni wartownicy, krzyknęli: “Czto ty zdiełał sukinsyn?”, zabrali mu jego karabin i dali inny. Dziecko wzięli pod rękę i pociągnęli za matką.

W tym samym momencie dziewczyna lat około 15 próbowała zejść na chodnik. Padła martwa w rynsztoku z roztrzaskaną czaszką. Nakryli ją własną chustką. Rano znaleźliśmy tego trupa z odkrytą głową na progu domu naszych sąsiadów, żandarmów.

O sto kroków dalej, w jednym miejscu było 6 trupów. Nim pochód do­tarł do dworca, padło ze sto lub więcej osób. Strzelanina trwała przez ca­łą noc. Na stacji jeszcze pociągu nie było. Zapędzili więc tłum do olbrzymiego baraku obok stacji. Dziś po południu wybrałem się z moimi synka­mi na stację, aby kupić tam gazetę. Kałuże krwi obok baraku świadczyły o tym, co się tam w nocy działo. Ktoś powiedział, że jeden z Żydów niósł martwe dziecko w koszuli, zmarzło w czasie całodziennego postoju na dworze. W pochodzie tym szła nasza znajoma. Znała rozkład naszej po­sesji, zaryzykowała i uciekła. Wbiegła do naszej sieni, drzwi były za­mknięte. Skoczyła do sieni sąsiadów, mego kolegi, lustratora “Społem” – Jana M., ale ten ją wypędził. Wpadła do komórki, pozwolono jej pobyć parę minut i znów ją przepędzono. Co się z nią stało – nie wiemy. Całą noc psy wyły nad tymi trupami.

Przystąpili do rozbiórki getta. Zabrano już pewnie wszystkich Żydów. Podobno zostawili tylko pewną liczbę robotników w magazynach gestapo, w niemieckiej firmie skupu jaj i drobiu – “Ditra”.

A oto parę relacji z terenu.

Dnia 30 października wybrałem się do wsi Burzec na wizytację spół­dzielni. Kiedy dojeżdżałem do wsi, zatrzymali mnie chłopi, którzy uciekli ze wsi. Do Burca przyjechali bowiem żandarmi, żeby przeprowadzić obła­wę na Żydów. Dowiedziałem się, że z osady Adamów uciekli Żydzi, uzbroili się i napadli następnie na urząd gminny, który zniszczyli, szukali też wójta, którego chcieli zabić. Nie zastali go jednak, więc zdemolowali jego dom. Jednego żandarma zabili, jednego ranili, pozostali wraz z gra­natowymi policjantami uciekli. W nocy przewieziono tamtędy transport Żydów. Zatrzymano go i znów zbiegli Żydzi z około dziesięciu wagonów. Ukryli się w lasach. Niemcy przeprowadzają obecnie obławy na tych Ży­dów. W wyniku obławy zginęło 25 Żydów. Wiem, że do 4 listopada jesz­cze ich nie pogrzebano.

Oto rozmowa chłopów w Burcu: “Kazano odwieźć tego Żyda do Łu­kowa. Myślę sobie, że jak wjadę w las, to szelma mi ucieknie. Trącam furmana w bok, a że to chłop nie głupi, więc zmiarkował o co chodzi. Chwycił lejce zrobił pętlę, zarzucił Żydowi na szyję, drugi koniec sobie pod nogi i takeśmy go wieźli do samego Łukowa”.

W nocy śpię w Burcu u przewodniczącego rady nadzorczej spółdzielni. W nocy budzą go i razem ze strażą wiejską poszli otoczyć zagrodę innego chłopa, którego posądzono, że przechowuje Żyda. Na szczęście ni­kogo nie znaleźli.

W Okrzei przy wywożeniu Żydów było tylko kilku żandarmów i kil­ku Ukraińców. Bohaterami byli miejscowi Polacy. Spędzono Żydów na rynek, naprzeciw kościoła, kazano im tańczyć, śpiewać “Alleluja”. Potem kazano im rozebrać się, położyć na ziemi, “wyrównać łebki” i zastrzelili 90 osób. Jedna z matek jeszcze po śmierci dziecka przyciskała do piersi trupa swego dziecka.

Z poprzedniego transportu, z pociągu radzyńskiego wyskoczyła Żydów­ka. Poszła do wsi, nikt nie chciał nic dać, nikt do obejścia nie wpuścił. Zrezygnowana, głodna i zziębnięta postanowiła wrócić do łukowskiego getta. Jechał chłop, przemocą wsiadła na furę, gdy jednak wyjechał z la­su, to Żydówkę batem przepędził z fury. “Ta Żydówka pcha się na moją furę, co było robić? Spędziłem ją” – opowiadał gospodarz w spółdzielni.

Łuków, 16 listopada

W Kąkolewnicy dowiedziałem się, że za Żyda dostarczonego żywcem lub trupem żandarmeria daje trzy litry wódki. Notuję to na odpowiedzial­ność mieszkańców Kąkolewnicy. Muszę to dokładnie sprawdzić, że aż tak nisko upadliśmy moralnie i że przyjmujemy tak podłe i tak uwłaczające nam nagrody. Czy naprawdę jesteśmy aż takimi bydlakami. Od ostatniej wywózki nie było u nas poważniejszych akcji antyżydowskich. A będą, bo polowanie na Żydów trwa dalej. Któregoś dnia, bodajże 9 listopada, spędzono na magistrackie podwórze około 200 Żydów. Część z nich za­strzelili na miejscu, a resztę zapędzono na cmentarz żydowski i wybili z karabinów maszynowych.

W dniu 10 listopada prowadzono jakiegoś Żyda. Przewrócił się na uli­cy, przerażony spojrzał na eskortującego go żandarma, ten na miejscu go zastrzelił. Trup przez cały dzień 11 listopada leżał w Alejach Kościuszki i patrzył na świat swymi przerażonymi oczami.

Oto jeszcze jeden obrazek z tych samych Alei T. Kościuszki w Łukowie. W tłumie szło na stację kolejową – podczas ostatniej deportacji Ży­dów – małe, pięcioletnie może dziecko, chłopczyk. W skostniałych rącz­kach trzymał wetkniętą mu przez matkę butelkę z mlekiem. W pewnym momencie butelka wypadła mu z rączek i potoczyła się do rynsztoku. Dziecko pobiegło za nią, ale żandarm był szybszy i gdy dziecko pochyliło się, żeby podnieść swój skarb, ciężki but żandarmski miażdżył butelkę, a następnie kopnięciem zwalił z nóżek dziecko. Jakiś młody bandyta ukraiński celnym strzałem zabił leżącego chłopczyka. Matka obłąkanym wzrokiem patrzyła jeszcze długo na ciało swego dziecka, ale gnali ją wciąż naprzód, wraz z całym pochodem. O dranie, bandyci, zbrodniarze! Czy może być coś tak okrutnego, czego nie należałoby wam życzyć?! Oby widma zamordowanych przez was ludzi nie przestały was nigdy męczyć. Jaka szkoda, że piekło nie jest rzeczywistością.

Polaków jest dużo i każdy reaguje na swój sposób. O draństwach dosyć dużo piszę. Jest dużo ludzi, którzy potępiają zbrodnie niemieckie i brzy­dzą się nimi. Są ludzie, którzy na widok wyczynów niemieckich wpadają po prostu w rozpacz. Niektórzy uważają jednak, że “co prawda jest to bardzo przykre i okrutne, ale przecież Niemcy oddają nam dużą przysługę: rozwiązują problem żydowski”. Nasza “Endecja” ze wszystkimi swoi­mi przybudówkami może być dumna ze swego posiewu.

Dzień wywiezienia ostatniego transportu Żydów z Łukowa był dla nas (dla mnie i dla mojej żony) najtragiczniejszym dniem w naszym życiu. Gdy pędzono moją ulicą (11 listopada) wielotysięczny tłum Żydów, pra­cowałem w ogrodzie. Gdy czoło kolumny znalazło się przy naszym domu, jakaś tajemnicza siła wydarła mi rydel z rąk i przyprowadziła mnie do płotu. Zdjąłem z głowy czapkę i patrzyłem, chciałem wchłonąć cały ból, całą rozpacz tego ogromnego tłumu, tych tysięcy ludzi, dzieci i matek, starców i młodzieży. Pytałem siebie, czy jest jakaś wyższa sprawiedli­wość, czy istnieje jakiś Bóg. I mówiłem sobie, że jeśli jest Bóg, to chyba też jest Niemcem, skoro pobłaża ich tak strasznym zbrodniom.

Pochód już przeszedł, a ja stałem dalej jak wrośnięty w ziemię, nie miałem siły ruszyć się z miejsca. W domu żona moja dostała ataku szału, rwała włosy z rozpaczy. Musiałem wziąć się w garść, aby jakoś ją uspo­koić. Przez długie, długie dni prześladował nas widok tłumu Żydów pę­dzonych przez miasto. Człowiek nie jadł, nie spał, a każda praca wypada­ła z rąk. Myśli otępiały. Ogarnął nas paniczny strach. Uciekłem z Łuko­wa i przez parę dni leżałem chory. Rozstrój nerwowy. Jakież zresztą pi­sać o tym, skoro człowiek nie znajduje słów, które mogłyby wyrazić uczu­cia, które nim miotają. Jedynie wieści o froncie afrykańskim dodają nieco otuchy. Może to draństwo niebawem się skończy.

Oczywiście i Niemców jest dużo. Naród ten opanował jakiś dziwny szał. Odnosi się wrażenie, że sami padając chcą cały świat pociągnąć za sobą w otchłań. Szukam wśród nich wyjątków, szukam jakichś indywi­dualnych odruchów dobroci, odruchów serca czy litości. Niestety, można śmiało stwierdzić, że wszyscy Niemcy na polskiej ziemi są podli. Prawie nie widać u nich odruchów człowieczeństwa. Czasem jednak i ich nerwy nie wytrzymują; tu i ówdzie widziano płaczących żandarmów. Podobno widziano żandarmów, którzy pomagali Żydom zbiec przed deportacją. Są to jednak wypadki tak rzadkie, że nie przekreślają reguły. Bardzo chcę wierzyć, że fakty te są prawdziwe. Boję się, boję się stracić wiarę w człowieczeństwo człowieka. Jest u nas w Łukowie niemiecka firma sku­pu jaj i drobiu. Kierownicy tej firmy, powodowani “geszeftem” czy też odrobiną ludzkiego serca, wyciągają Żydów z rąk oprawców, gdzie mogą i jak mogą zatrudniają ich u siebie. Był nawet na tym tle wypadek po­bicia gestapowca Cilkiego. W zakładach tej firmy, w kurnikach, ukrywa się dużo dzieci żydowskich. Inny jakiś kierownik, wiedeńczyk, przecho­dząc przez getto spotkał dwoje dzieci żydowskich, zabrał je z sobą i przy­prowadził do swoich zakładów.

Chcę wierzyć, że są jeszcze Niemcy, którzy wiedzą, co to ludzkie uczucia.

Autor: S. Żemiński
Źródło: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, Warszawa, lipiec-wrzesień 1958 r. Nr 27



Dziennik Stanisława Żemińskiego po raz pierwszy ukazał się w “Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego w 1958 r. Opublikowany tekst okazuje się niekompletny. W tomie nr 13 (za rok 2017) “Zagłada Żydów. Studia i Materiały” wydanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów, opublikowana została poprawiona i już kompletna wersja tekstu. Opracowanie wykonała Pani Alina Skibińska. Poniżej prezentujemy uzupełniony tekst.

Stanisław Ż(Rz)emiński

PAMIĘTNIKI Łuków i okolice – getto

Łuków, 27 października 1942 r.

Czuję, że jesteśmy u granicy wytrzymałości nerwowej, nie mówiąc już o wytrzymałości na głód, zimno, na brak odzieży i obuwia. Zbrodniarze niemieccy okazali się mistrzami, gdy chodzi o wynajdywanie i wykonywanie najpotworniejszych zbrodni. Gdyby przed wojną najbujniejszą rozpuścić fantazję, fantazję Al Caponów czy typów najbardziej zbrodniczych, jeszcze by tego nie wymyślili, na co patrzyć teraz musimy, co zmuszeni jesteśmy przeżywać 1)BŻIH 1958, nr 3 (27): „Najbujniejsza fantazja osobnika w rodzaju Al Capona czy nawet jeszcze bardziej zbrodniczych typów nie wymyśliłaby tego, na co musimy teraz patrzeć, co zmuszeni jesteśmy przeżywać”..

Człowiek czekał końca wojny, a z nim końca zbrodni. Lecz już czwarty rok się zaczął, a końca nie widać, a zbrodnie rosną i rosną 2)BŻIH: „tymczasem mnożą się i mnożą”.. Uważam za konieczne chwycić za pióro i w formie kroniki notować, notować gołe fakty bez upiększeń, bez dodatków, tak jak je będę widział, jak je usłyszę od naocznych świadków 3)BŻIH: „widzę, jak mi opowiadają o nich naoczni świadkowie”.. Daleki jestem od literackości, chcę notować, notować materiał dla przyszłych literatów, dla naukowców 4)BŻIH: „literackiej ambicji, ale chcę notować, chcę zachować materiał dla przyszłych literatów, naukowców”.. Zbrodnie niemieckie niewątpliwie będą tematem 5)BŻIH: „staną się niewątpliwie przedmiotem”. głębszych zainteresowań.

Być może, że biorę się 6)BŻIH: „zabieram się”. do tego zbyt późno, że nie wiele dni pozostało przede mną na pisanie 7)BŻIH: „niewiele pozostało mi dni do pisania”., być może, że i z nas, Polaków, niewiele zostanie, a więc tym bardziej trzeba pisać. Chcę się jeszcze tylko wytłumaczyć, a właściwie tłumaczyć, bo wiem, że mnie to nie wytłumaczy dostatecznie, dlaczego tak późno biorę się do pisania 8)BŻIH: „Chcę jeszcze tylko powiedzieć, dlaczego tak późno zabieram się do pisania”.. Ot, po prostu jako optymista i wierzący w człowieka nie wierzyłem, aby niemcy 9)Autor konsekwentnie na określenie osób narodowości niemieckiej, ukraińskiej i łotewskiej w całym tekście używa małej litery. W edycji opublikowanej w BŻIH konsekwentnie zastosowano pisownię wielką literą. mogli być tak okrutni. Padały tysiące ofiar, tłumaczyłem: nic dziwnego, nie mogą zbytnio popuszczać, muszą się zabezpieczać – nie wierzyłem 10)BŻIH: „a ja usiłowałem sobie wytłumaczyć, że nie mogą przecież zbytnio popuszczać, muszą się «zabezpieczyć». Nie wierzyłem jeszcze […]”., żeby mógł istnieć plan zniszczenia całych narodów. Oświęcim, Oranienburg, Dachau wydały mi się czymś nieco gorszym od naszego Kostka Biernackiego z jego Berezą 11)W Berezie Kartuskiej (dziś na terenie Białorusi, przed wojną Polski) w 1934 r. założono obóz odosobnienia dla „osób zagrażających spokojowi i porządkowi publicznemu”. Podejrzane osoby można było przetrzymywać przez trzy miesiące bez wyroku sądowego i przedłużać uwięzienie na dalsze trzy miesiące; więźniów bito i znęcano się nad nimi. W Berezie przetrzymywano członków Obozu Narodowo-Radykalnego, a także komunistów, nacjonalistów ukraińskich i działaczy politycznych, których władze chciały się pozbyć z życia publicznego. Wacław Kostek-Biemacki, pułkownik Wojska Polskiego i wojewoda poleski w latach 1932-1939, był odpowiedzialny za zorganizowanie i zasady funkcjonowania obozu w Berezie. W BŻIH podano przeredagowaną wersję: „naszej Berezy Kartuskiej Kostka Biernackiego”., ale usprawiedliwionymi wojną 12)BŻIH: fragment pominięty.. Dziś straciłem tę wiarę 13)BŻIH: „Dziś przestałem w to wierzyć”.. Dziś przekonany już jestem o zbrodniczości niemieckiej 14)BŻIH: „zbrodniczości Niemców na naszej ziemi”. i dlatego chwytam za pióro.

Oto, gdy piszę, dokonywuje się jedna ze zbrodni. Odbywa się tak zwane przez Niemców 15)BŻIH: „W tym czasie, gdy piszę te słowa, dokonuje się właśnie jedna z kolejnych zbrodni. Odbywa się, jak to nazywają Niemcy”. “odżydzanie miasta”. Od wczoraj do obecnej chwili słyszy się 16)BŻIH: „słyszę ciągłą”. ciągłą strzelaninę (godz. 9 wieczorem) 17)BŻIH: fragment pominięty.. Całość tej akcji u nas wygląda tak 18)BŻIH: „Akcja przebiega u nas w sposób następujący”.. Najpierw słyszeliśmy o ghetcie warszawskim, o Bełżcu, o Treblince, o Lublinie, słyszeliśmy o tym z daleka 19)BŻIH: „z dala”.. Padały liczby 100, 200 tys. wyniszczonych 20)BŻIH: „stu, dwunastu [tak w tekście – AS.] tysięcy zgładzonych”.. U nas Żydzi chodzili swobodnie, getta nie było, była tylko dzielnica żydowska, lecz Żydzi mogli swobodnie chodzić 21)Dzielnicę żydowską w Łukowie ustanowiono w maju 1941 r., obejmowała z grubsza te części miasta, gdzie Żydzi dotychczas już mieszkali, aż do połowy 1942 r. nie był to teren ogrodzony ani w jakikolwiek inny sposób zamknięty, dopiero wtedy według zachowanych informacji getto ogrodzono murem (więcej na temat ulic należących do dzielnicy żydowskiej zob. Krzysztof Czubaszek, Żydzi Łukowa i okolic, Warszawa: Danmar, 2008, s. 152). W BŻIH podano przeredagowaną wersję: „mogli się swobodnie poruszać”.. W lecie [1941 r.] zabroniono 22)BŻIH: „zabronili”. im oddalać się od miejsca zamieszkania. Spotkanego Żyda 23)BŻIH: „Żyda napotkanego”. poza miastem po prostu zabijano 24)Zakaz opuszczania żydowskich dzielnic mieszkaniowych i zakaz udzielania Żydom jakiejkolwiek pomocy na terenie całego GG został ogłoszony 15 X 1941 r., (Rozporządzenie Hansa Franka [w:] Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie okupacji hitlerowskiej. Zbiór dokumentów, oprac. Tatiana Berenstein, Artur Eisenbach, Adam Rutkowski, Warszawa: ŻIH, 1957, s. 122-123).. Po tym urządzano 25)BŻIH: „zorganizowali”. poważniejsze wypady i tak 26)BŻIH: fragment pominięty. w Międzyrzeczu Podlaskim jakiś pijany żandarm zastrzelił kilkunastu [Żydów]. Przyszła 27)BŻIH: „odbyła się”. akcja zbierania futer 28)Chodzi o zarządzoną 24 XII 1941 r. przez dowódcę Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w GG Karla Eberharda Schongartha konfiskatę wszelkich wyrobów futrzarskich u ludności żydowskiej. Niepodporządkowanie się groziło karą śmierci.. Żydzi dali 29)BŻIH: „dali ponoć” za mało. Doszły ekspedycje 30)BŻIH: „Przybyły ekspedycje karne” i w każdym mieście zabito po kilkunastu Żydów. W marcu b.r. [1942 r.] zabito w Łukowie 47 31)BŻIH: „zabili w Łukowie 47”. osób, mężczyzn i kobiet. W dniu 31 kwietnia zabito 49 osób. We wsi Stok 32)BŻIH: „Stek”. zabito kilku, ot po prostu dla zabawy. Jednego, bo ośmielił się być wyższym 33)BŻIH: „śmiał być wyższy”. od żandarma.

Na początku września [1942 r.] w Siedlcach wywieziono około 20 000 osób, z czego 1000 osób zabito 34)BŻIH, dopisano słowa: „na miejscu”. przy wyłapywaniu i załadowaniu do pociągu 35)BŻIH: „wyłapywaniu i ładowaniu do pociągów”.. Ludzie opowiadali rzeczy potworne o tym, co się tam działo. Nie stać mnie na napisanie tego, to za zbyt okropne 36)BŻIH: „opisanie tego, jest to zbyt okropne”.. Wiadomości te 37)BŻIH: „moje”. są pośrednie. Do Łukowa nie długo po tym zajechał 38)BŻIH: „przyjechał wkrótce potem”. pociąg po naszych Żydów. Ludzie opowiadają, że tym razem udało się Żydom wykupić za 10 kg złota. Wydaje mi się to niewykluczone, lecz to nie był jedyny powód niedojścia do skutku wywożenia 39)BŻIH: „że mogło i tak być, ale uważam, że nie to było główną przyczyną zaniechania przez Niemców deportacji”.. Poważniejszym powodem niewywiezienia wtedy był fakt 40)BŻIH: „było to”., że nie było zamkniętego getta, że Żydzi mieszkali po całym mieście i impreza 41)BŻIH: „akcja”. mogła się nie udać. Fakt, że pociąg odjechał pusty do Międzyrzecza, gdzie został naładowany około 10 tys. międzyrzeckich Żydów 42)BŻIH: „załadowano do niego około 10 tysięcy miejscowych Żydów”.. Żydzi łukowscy uzyskali miesiąc życia, życia w ciągłym oczekiwaniu okropnej śmierci. W połowie września zarządzono założenie 43)BŻIH: „utworzenie”. getta. Zaczęto grodzić dzielnicę żydowską 44)BŻIH: „wznosić ogrodzenie wokół dzielnicy żydowskiej”. i skupiać w niej Żydów z całego miasta. Zbrodnia przyszła 45)BŻIH: „nastąpiła”. w poniedziałek dn. 5 października 1942 r. W 46)BŻIH: dopisano słowo: „w niedzielę”. nocy nadjechał pociąg, samochodami przyjechali żandarmi, łotysze, ukraińcy, polscy policjanci. Przez całą noc pili 47)BŻIH: „bili”., a skoro świt otoczyli miasto i getto. Zaczęto wdzierać się do domów żydowskich, wywlekano wszystkich napotkanych Żydów i spędzano 48)BŻIH: „zaczęli”, „wywlekali”, „spędzali”. ich na targowiska przy szosie międzyrzeckiej. Spędzono tam około 4 tys. osób 49)BŻIH: „ludzi”.. Jakie to było spędzanie przez bandę pijaniuteńkich zbrodniarzy, można sobie wyobrazić 50)BŻIH: „Pędziła ich banda pijanych zbrodniarzy”.. W rezultacie tego dnia zabito 51)BŻIH: „zabito w tym dniu”. około 500 osób. Nie zawsze kula w łeb 52)BŻIH: fragment pominięty. była jedynym sposobem zabijania. Rzucanie dzieci z piętra na bruk, zabicie przez kopanie 53)BŻIH: „Często rzucali oni dzieci z piętra na bruk, zabijali przez kopanie”., oto sposoby często stosowane 54)BŻIH: fragment pominięty.. Cała akcja trwała dwa dni. Pociąg załadowany odjechał. W 55)BŻIH: „przez”. następne dwa dni przechodziły przez Łuków podobne transporty z Parczewa i od Dęblina. Do każdego z tych transportów dokładano 56)BŻIH: „hitlerowcy dołączali”. Żydów łukowskich, których udało się jeszcze wyciągnąć z przeróżnych schowków 57)BŻIH: „kryjówek”..

Dziwna postawa Żydów, żadnego oporu, żadnego buntu, żadnego aktu rozpaczy. Szli jak bydło na rzeź. Gdy się na co zdobyli, to na schowanie się 58)BŻIH: fragment pominięty.; porobili sobie najbardziej pomysłowe kryjówki, np. 59)BŻIH: „Chcąc uniknąć deportacji Żydzi porobili sobie bardzo często pomysłowe kryjówki:”. w piecach do ogrzewania, w piecach piekarnianych, pod podłogami, pod piwnicami, za podwójnymi ścianami, na strychach, na dachach, nad ustępami. Dzięki temu wielu, nawet całym rodzinom, udało się ukryć. Gdy jednak znaleziono 60)BŻIH: „Niemcy wykrywali”. kogoś w takiej kryjówce, zabijano na miejscu, nie pozwalano 61)BŻIH: „zabijali”, „nie pozwalali”. nawet wyjść. Schowki te miały i swoją tragiczną stronę. Chowały się w nich matki z niemowlętami lub małymi dziećmi, które w takich norach niedługo mogły wytrzymać i płakały. To narażało całą gromadę na niebezpieczeństwo, wtedy duszono dzieci lub wyrzucano na pastwę żandarmów. W ten sposób podobno zginęło kilkadziesiąt dzieci. Matki, pomyślcie, jak to musiało być strasznie, brać i dusić własnymi rękoma własne dzieci!62)BŻIH: fragment pominięty.

Dla mnie tragizm powiększało to 63)BŻIH: „Jest to dla mnie tym tragiczniejsze”., że w zbrodni tej pławili się nie tylko sami 64)BŻIH: słowo pominięte. niemcy i sprowadzeni 65)BŻIH, dopisano słowa: „przez nich do pomocy”. siepacze ukraińscy czy łotewscy, że brała w tym udział nasza kochana policja, bo wiadomo.że to zwierzęta, ale 66)BŻIH: „Boli mnie nawet nie to, że brała w tym udział również nasza «kochana» granatowa policja, bo wiadomo, że to zwierzęta. Najohydniejsze dla mnie to to, że”. brali w tym udział Polacy – cywile – na ochotnika, a więc “łapacze” z arbeitsamtu i przygodni amatorzy.

Z targowiska 67)BŻIH: „Spośród Żydów spędzonych na targowiska”. różne firmy, szczególnie niemieckie zatrzymały trochę wyreklamowanych Żydów do pracy w swoich zakładach, reszta pojechała 68)BŻIH: „wyreklamowały do pracy w swoich zakładach część Żydów, pozostałych wywieziono”. do Treblinki. W drodze wielu próbowało ratować się ucieczką, wyskakując z biegnącego pociągu. O tamtych ofiarach nie wiem nic. Jednak 69)BŻIH: słowo pominięte. w Łukowie ukryło się około 2-3 tys. osób 70)Zob. Jean-Charles Szurek, Powiat łukowski [w:] Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2018 (w przygotowaniu).. Stanowili oni łup dla pozostałych 71)BŻIH: słowo pominięte. gestapowców i żandarmów. W czwartek rano oglądaliśmy żydów odebranych na roboty, przez dwa tygodnie pozostawiono im 72)BŻIH: „których pozostawiono jako robotników”, „dali im”. względną swobodę. Zmniejszono getto do paru bloków. Zapędzono pozostałych Żydów jako straż pożarną do wywożenia majątku 73)BŻIH: „zapędzili”, „dobytku”. żydowskiego. Umeblowano 74)BŻIH, dopisano słowo: „tym”. wszystkie niemieckie urzędy, pan burmistrz Pietrin załadował u siebie całą szopę sprzętem żydowskim, resztę rozniosła 75)BŻIH: „wypełnił całą swoją”, „grabiła”. wszelka inna swołocz. Serce zamierało, gdy się szło obok domów żydowskich, ziejących 76)BŻIH: „przechodziło”, „ziały one”. martwotą i spustoszeniem. Drzwi i okna powyrywane, we wnętrzu 77)BŻIH: „powyrywano […], a wewnątrz”. wszystko zrujnowane.

Do zmniejszonego getta spędzono 78)BŻIH: „Niemcy spędzili”. resztę Żydów. Zwieziono Żydów z okolicznych osad: z Kocka, z Wojcieszkowa, Adamowa, Stanina, z Tuchowicza, z Trzebieszowa, i wczoraj, dnia 26 [października 1942 r.] wieczorem, zaczęła się nowa zabawa. Strzelanina trwała całą noc, w dzień nieco osłabła, a obecnie pewnie załadowano [ich] na pociąg 79)BŻIH: „ich do pociągu”., gdyż stamtąd dochodzą po prostu kanonady strzałów, a 80)BŻIH, dopisano słowo: „mnie”. piszącego aż podrzuca.

Rano wyszedłem na miasto – patrzę 81)BŻIH: słowo pominięte. – policjanci żydowscy wiozą 82)BŻIH: „zwozili”. całe fury trupów. Jeden z nauczycieli przejeżdżający około targowiska, na które znów spędzono Żydów, opowiada 83)BŻIH: „powiedział mi”.: „Ilu ich było, nie umiem określić, siedział tłum cały o promieniu 1/4 kilometra, a dookoła karabiny maszynowe wystawione w tłum, grzechocą 84)BŻIH: „stały karabiny maszynowe skierowane w tłum. Karabiny od razu grzechoczą”., gdy który z Żydów próbuje się poruszyć”. „Jadę ulicą i wjeżdżam niechcący na trupa 10-12-letniego dziecka 85)BŻIH: „10-letniego chłopca”.“.

(W tej chwili warczą samochody pod oknem, pewnie oprawcy wracają z roboty).

Pod koniec ubiegłego tygodnia w Krzywdzie zabrali 150 Żydów, ustawili w szereg, kazali się rozebrać do naga, ubrania odłożyć na bok, położyć się na ziemi, twarzami do ziemi i pozabijano wszystkich. Trupy leżały przez parę 86)BŻIH: „Niemcy wzięli”, „Pozabijali ich wszystkich” „kilka”. dni.

W Oszczepalinie gm. Wojcieszków mieszkała jedna rodzina żydowska. Wyprowadzono pod las i wybito wszystkich.

W Trzebieszowie w poniedziałek jak[o] straż obywatelska miejscowi chłopi wartujący w nocy przed napadami bandyckimi 87)BŻIH: „miejscowi chłopi wartujący w nocy – jako straż obywatelska – chroniąc wieś”., dostali rozkaz wyłapania wszystkich Żydów w Trzebieszowie i odstawienia ich do Łukowa. Otoczono całą wieś i rozpoczęło 88)BŻIH: „zaczęło”. się polowanie. Wywlekano 89)BŻIH, dopisano słowo: „zewsząd”. Żydów, łapano ich po polach, po łąkach, ściągnięto przed szkołę, gdzie czasowo mieści się urząd gminy, tam przetrzymano 90)BŻIH: „Zaprowadzono ich następnie przed szkołę”, „i tu trzymano ich”. przez całą noc. Przez ten czas, co nie rozgrabiono z mienia żydowskiego, to zwieziono przed szkołę 91)BŻIH: „To, czego nie zdążyli rozgrabić z mienia żydowskiego, też zwieziono przed budynek szkoły”.. Meble te były okropnie zrabowane, spalone w oczach Żydów 92)BŻIH: „W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty”.. Podwody wyznaczone przez gminy odwiozły ich 93)BŻIH: „Żydów”. do Łukowa. Oczywiście za każdą z tych podwód musieli nieszczęśni pasażerowie zapłacić (okropna salwa] po 80 zł.

Obyście, dranie, nie strawili nigdy tego grosza! (salwa druga). Tak oto w telegraficznym skró (salwa trzecia) cie, wygląda 94)BŻIH: „przedstawia się”. tragedia Żydów łukowskich. Kto ma odrobinę serca, od razu tych ludzi nie zapomni, dokąd 95)BŻIH: „nie zapomni tych ludzi, dopóki”. żyć będzie. To były widma, te cienie, truchlejące na widok każdego nie-Żyda i w pas 96)BŻIH: słowa pominięte. kłaniające się przed każdym mundurem czy lepiej ubranym przechodniem 97)BŻIH: „kłaniające się każdemu mundurowi i lepiej ubranemu przechodniowi”.. To niestety ginące świadectwa zbrodni niemieckiej.

A co dalej…Jeszcze strzały grzmią, a już nasze hieny czatują, co ukraść się da po Żydach 98)BŻIH: „czyhają na to, co pozostało po Żydach”.. Jeszcze trupy Żydów nie ostygły, a już płyną podania o domy 99)BŻIH: „napływają podania o mieszkania”. żydowskie, o sklepy, o warsztaty czy kawałek ziemi pozostałej 100)BŻIH, dopisane słowa: „po Żydach”..

O ziemio, ziemio świata! Rozstąp się i pochłoń nas wszystkich!

Łuków, 8 listopada 1942 r.

W pierwszej łapance Żydów w Łukowie rodzina czy parę rodzin żydowskich ukryło się za dodatkową ścianą wybudowaną w mieszkaniu (rodzina Wegerów 101)Lub Wogerów, zapis nieczytelny. ). Wśród nich było niemowlę chore. Płakało. Obawiając się zdradzenia, ojciec zabrał to dziecko, wyniósł na ulicę i postawił [tak w oryginale – A.S.]. Ktoś dziecko znalazł, bodajże żandarmi, i oddali dziecko innym żydom. Po brance dziecko rozpoznano i odniesiono rodzicom, ci muszą się kryć dalej, ojciec wynosi dziecko w pole, tam je zostawia. Po trzech dniach poszedł zobaczyć, co się z nim stało. Dziecko jeszcze żyło. Ojciec uciekł, nie wychodząc do niego więcej 102)BŻIH: cały akapit pominięty..

Przed pierwszą łapanką miejscowy 103)BŻIH: „Przed pierwszą deportacją”. rabin Łukowa 104)Chodzi o rabina Akibę Meiera (na podstawie Le Livre de Luków…, s. 24-25,102). zebrał Żydów, wygłosił do nich przemówienie w tym duchu: „za chwilę 105)BŻIH: „Rychło”. Bóg nas powoła do siebie, bądźcie przygotowani na to”, i 106)BŻIH, dopisane słowo: „następnie”. pobłogosławił ich. Na drugi dzień była łapanka 107)BŻIH: „akcja”., rabin ubrał się w szatę śmiertelną 108)W tradycji żydowskiej osoby zmarłe ubiera się w strój koloru białego., pożegnał rodzinę i modlił się. Gdy przyszli żandarmi, wyszedł z nimi przed dom i powiedział, że dalej nie pójdzie, i nie poszedł. Trupa jego znaleziono obok domu.

W tych dniach wzięto z Karczewa 109)BŻIH: „aresztowano w Karczewie”. dwóch chłopów, u których w stodołach znaleziono Żydów.

W dniu 5 listopada [1942] przejeżdżam przez wieś Siedliska. Wstępuję 110)BŻIH: “Wstąpiłem”. do Spółdzielni. Chłopi kupują 111)BŻIH: „kupowali”. kosy. Sklepowa mówi: “przydadzą się wam na dzisiejszą obławę”. Pytam, na jaką obławę, „a na Żydów”, zapytałem: „a ile płacą za schwytanego Żyda” – 112)BŻIH, dopisane słowo: „zapadło”. kłopotliwe milczenie – mówię więc dalej, że „za Chrystusa zapłacono 30 srebrników, domagajcie się, żeby i wam tyle płacono”. Nikt mi nic nie odpowiedział. Odpowiedź usłyszałem 113)BŻIH, dopisane słowa: „trochę później”., przejeżdżając przez las, w salwach karabinów maszynowych dokonywanej obławy 114)BŻIH: „dochodziły do mnie salwy karabinów maszynowych: odbywała się właśnie obława na ukrywających się Żydów”..

Może bluźnię, bo może powinienem być szczęśliwy, że z życiem 115)BŻIH: „gdyż chyba”, „że żywy”. wyjechałem z tego lasu.

W Burcu jakiś buńczuczny strażnik proponował: „niech mi wieś zapłaci 1000 zł, to ja tych Żydów dostarczę”.

W trzy dni później dowiedziałem się, że w lasach bureckich sześcioro Żydów wykopało sobie schron ziemny. Wydał ich dworski gajowy.

Łuków, 8 listopada 1942 r.

Wczoraj znów, już po raz trzeci, wywożono Żydów z Łukowa. Tym razem musiałem być naocznym świadkiem tej zbrodni. Zamierzałem jechać do Trzebieszowa, już wyjechałem z domu 116)BŻIH: fragment zdania pominięty.. Na targowisku spotkałem tłum Żydów zbitych w jedną gromadę, otoczoną przez Ukraińców. Pojedyncze strzały dawały znać, że dobrze strzegą swych ofiar. Dzień zimny, wietrzny, mglisty. Na placu tym trzymano ich przez cały dzień. O lekkim 117)BŻIH: słowo pominięte. zmroku tłum ten eskortowano na stację. Droga wiodła przez nasze ulice, tuż obok naszego domu. Kopałem ogródek, gdy usłyszałem gęste strzały, krzyki, poszedłem na ulicę, gdy szedł już olbrzymi pochód 2-3 tys. ludzi zbitych i stłoczonych jednych na drugich 118)BŻIH: „ciasno stłoczonych ludzi”.. Tłum mężczyzn, kobiet i dzieci w różnym wieku i niemowląt na rękach ojców i matek 119)BŻIH: „Byli tam mężczyźni, kobiety i dzieci w różnym wieku, niemowlęta były na rękach ojców i matek”.. Z obu stron [szła] silna eskorta Ukraińców z karabinami gotowymi do strzału. Każdy Żyd próbujący się odłączyć zostawał zabijany na miejscu 120)BŻIH: „który próbował się odłączyć od tej kolumny, był na miejscu zabijany”..

Oto parę obrazków. Idą w pochodzie matka z córką i ciągną za sobą bezsilnego chłopca lat 5-6, ciężko im, pozostają 121)BŻIH, dopisane słowo: „w tyle”. za tłumem. Popędzający 122)BŻIH: słowo pominięte. Ukrainiec strzela do dziecka. Ono 123)BŻIH: „chłopczyk”. pada na ulicy, matka i córka uciekają w przerażeniu. Za chwilę dziecko dźwiga się na rękach i krzyczy. Matka zawahała się, chce zawrócić, bandyta 124)BŻIH: słowo pominięte. Ukrainiec repetuje karabin, zamierza się, lecz nie strzela. Krzyczy: “dobij”. Nadeszli inni wartownicy, krzyknęli: „czto ty zdiełał, sukinsyn” 125)Co zrobiłeś, sukinsynu (ros.)., zabrali mu jego karabin i dali inny. Dziecko ujęli 126)BŻIH: „wzięli”. pod rękę i pociągnęli za matką.

W tym samym momencie dziewczyna lat około 15 próbowała zejść na chodnik. Padła martwa w rynsztoku, z roztrzaskaną czaszką. Nakryli ją własną chustką. Rano znaleźliśmy tego trupa z odkrytą głową na progu [domu] naszych sąsiadów, żandarmów.

Jeszcze o sto kroków na jednej kupie padło do 6 trupów 127)BŻIH: „O sto kroków dalej, w jednym miejscu było 6 trupów”.. Nim pochód doszedł do dworca, padło ze sto lub więcej osób. Strzelanina trwała przez całą noc. Pociągu nie było na stacji 128)BŻIH: „Na stacji jeszcze pociągu nie było”.. Cały ten tłum spędzono 129)BŻIH: „Zapędzili więc tłum”. do olbrzymiego baraku obok stacji. Dziś po południu wybrałem się z moimi synkami na stację kupić gazetę. Obok baraku całe kałuże krwi świadczyły tylko o tym 130)BŻIH: „Kałuże krwi obok baraku świadczyły o tym”., co się tam działo w nocy.

Ktoś powiedział, że jeden z Żydów niósł już nieżywe 131)BŻIH: „martwe”. dziecko w koszuli, z[a]marzło w czasie całodziennego postoju na dworze. W pochodzie tym szła nasza znajoma. Znając rozkład naszej posesji, zaryzykowała uciec 132)BŻIH: „znała”, „i uciekła”.. Wbiegła do naszej sieni. Drzwi były zamknięte. Skoczyła do sieni sąsiadów, mego kolegi lustratora Społem Jana M., który zobaczywszy to, wypędził ją 133)BŻIH: „ale ten ją wypędził”.. Wpadła do komórki, gdzie pozwolono jej pobyć parę minut i znów dalej ją przepędzono. Co się z nią stało na razie 134)BŻIH: słowa pominięte., nie wiemy. Całą noc psy wyły nad tymi trupami.

Getto rozbierają 135)BŻIH: „Przystąpili do rozbiórki getta”.. Zabrano pewnie już wszystkich Żydów. Podobno zostawiono tylko trochę 136)BŻIH: „zostawili”, „tylko pewną”. robotników w magazynach gestapo, w niemieckiej firmie skupu jaj i drobiu Ditra.

A oto parę opowiadań 137)BŻIH: „relacji”. z terenu.

Dnia 30 października [1942 r.] wybrałem się do wsi Burzec na wizytację spółdzielni. Dojeżdżając do wsi, zostałem zatrzymany przez chłopów uciekających ze wsi, gdyż przyjechali żandarmi na obławę na Żydów 138)BŻIH: „Kiedy dojeżdżałem do wsi, zatrzymali mnie chłopi, którzy uciekli ze wsi. Do Burca przyjechali bowiem żandarmi, żeby przeprowadzić obławę na Żydów”.. Dowiedziałem się, że z osady Adamów Żydzi uciekali, uzbroili się i naszli na Adamów, zniszczyli gminę, chcieli zabić wójta, nie zastawszy go w domu, zdemolowali cały dom 139)BŻIH: „napadli następnie na urząd gminny, który zniszczyli, szukali też wójta, którego chcieli zabić. Nie zastali go jednak, więc zdemolowali jego dom”.. Jednego żandarma zabili, jednego ranili, reszta wraz z naszymi granatowymi 140)BŻIH: „pozostali wraz z granatowymi”. uciekła. W nocy przewieziono tamtędy transport Żydów. Zatrzymano go i znów zbiegło około 10 wagonów Żydów i rozbiegło się po lasach 141)BŻIH: „zbiegli Żydzi z około dziesięciu wagonów. Ukryli się w lasach”.. Na tych to Żydów robi się obławy 142)BŻIH: „Niemcy przeprowadzają obecnie obławy na tych Żydów”.. Ta obława dała 25 osób zabitych 143)BŻIH: „W wyniku obławy zginęło 25 Żydów”.. Do dnia 4 listopada wiem, że ich jeszcze nie pogrzebano.

Oto rozmowa chłopów w Burcu: “Każą mi 144)BŻIH: słowo pominięte. odwieźć tego Żyda do Łukowa. Myślę sobie: wjadę 145)BŻIH: „że jak wjadę”. w las, to szelma ucieknie mi, tak ja 146)BŻIH: słowa pominięte. trącam furmana w bok, a [że] to chłop niegłupi, [więc] zmiarkował, o co chodzi, chwycił lejce, zrobił pętlę, zarzucił Żydowi na szyję, drugi koniec sobie pod nogi, i takeśmy go wieźli do samego Łukowa”.

W nocy śpię u gospodarza 147)BŻIH: słowa pominięte. w Burcu – przewodniczącego rady nadzorczej spółdzielni. W nocy budzą go i razem ze strażą wiejską poszli otoczyć zagrodę innego chłopa, którego posądzono o przechowywanie 148)BŻIH: „że przechowuje”. Żyda. Na szczęście nikogo nie znaleźli.

W Okrzei przy wywożeniu Żydów było tylko kilku żandarmów i kilku Ukraińców. Bohaterami byli miejscowi Polacy. Spędzono Żydów na rynek, naprzeciwko kościoła. Nakazano im tańczyć, śpiewać „alleluja”, potem 149)BŻIH, dopisano słowa: „kazano im”. rozebrać się, położyć na ziemi, „wyrównać łebki” i wystrzelano 150)BŻIH: „naprzeciw”, „kazano”, „zastrzelili”. 90 osób. Jedna z matek jeszcze po śmierci 151)BŻIH, dopisane słowo: „dziecka”. przyciskała do piersi trupa swego dziecka.

Z poprzedniego transportu wyskoczyła z pociągu radzyńskiego Żydówka. Poszła do wsi, nikt jeść nie dał 152)BŻIH: „nikt nie chciał nic dać”., nikt do obejścia nie wpuścił. Zrezygnowana, głodna i zziębnięta, postanowiła wrócić do łukowskiego getta. Jechał chłop, przemocą wsiadła na furę, gdy jednak wyjechał z lasu, „to Żydówkę batem, batem spędził 153)BŻIH: „przepędził”. z fury, to Żydówka pcha się na moją furę, co było robić, spędziłem ją” – opowiada gospodarz spółdzielni.

Łuków, 16 listopada [1942 r.]

W Kąkolewnicy 154)w tekście relacji autor błędnie podał: Kokolewnicy. dowiedziałem się, że za dostarczonego Żyda żywcem lub trupem żandarmeria daje trzy litry wódki. Notuję to na odpowiedzialność mieszkańców Kąkolewnicy i muszę dowiedzieć się o tym na pewno 155)BŻIH: „Muszę to dokładnie sprawdzić”.. Trudno uwierzyć mi 156)BŻIH: słowa pominięte., że aż tak nisko upadliśmy moralnie i przyjmowali tak podłe i tak uwłaczające nam nagrody. Czy naprawdę jesteśmy aż takimi bydlakami? Od ostatniej wywózki nie było 157)BŻIH, dopisane słowa: „u nas”. poważniejszych akcji antyżydowskich. Oczekujemy ich, gdyż polowanie 158)BŻIH: „A będą, bo polowanie na Żydów”. trwa dalej.

Któregoś dnia, bodajże 9 listopada 159)Egzekucji dokonano 11 XI 1942 r., spędzono na magistrackie podwórze około 200 osób Żydów 160)Taką samą liczbę ofiar podało rodzeństwo Finkelsztajnów o nieznanych imionach w relacji „Zagłada Łukowa” (AŻIH, ARG II 352 [Ring. 11/306]; tekst przetłumaczony z jidysz przez Agnieszkę Żółkiewską został opublikowany w: Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t 6: Generalne Gubernatorstwo. Relacje i dokumenty, oprac. Aleksandra Bańkowska, Warszawa: ŻIH i WUW, Warszawa: 2012, s. 160 i n.). Finkelsztajn został w czasie tej egzekucji ranny, ale zdołał się uratować, opisał dokładnie jej przebieg. i wystrzelano część, a resztę zapędzono na kirkut 161)Żwirowisko koło Malcanowa, między ul. Świderską i ul. Radzyńską, 1,5 km na południe Łukowa. Miejsce to Niemcy przeznaczyli na cmentarz żydowski i zabronili pochówków na dotychczasowym cmentarzu przy ul. Warszawskiej. Na żwirowisku przeprowadzono kilka egzekucji, ofiary grzebano w zbiorowych grobach, po wojnie część zwłok ekshumowano. W 1989 r. władze Łukowa ufundowały pomnik z napisem: „Na wieczną pamięć Żydów Łukowa i okolicy, zamordowanych przez zbrodniarzy hitlerowskich 1940-1944” (http://www. sztetl.org.pl/pl/article/lukow/13,miejsca-martyrologii/5608,miejsca-egzekucji-na-terenie-lukowa-i-okolic/). i wybito z karabinów maszynowych 162)BŻIH: „Część z nich zastrzelili na miejscu, a resztę zapędzono na cmentarz żydowski i wybili z karabinów maszynowych”..

W dniu 10 listopada [1942 r.] prowadzono jakiegoś Żyda. Przewrócił się na ulicy, przerażony spojrzał na eskortującego go żandarma, który 163)BŻIH: „ten”. na miejscu go zastrzelił. Trup przez cały dzień 11 listopada leżał w alejach i patrzył 164)BŻIH: „w Alejach Kościuszki i patrzył na świat”. swymi przerażonymi oczami.

Oto jeszcze jeden obrazek z ostatniego transportu Żydów, również 165)BŻIH: fragment pominięty. z tych samych alei (T. Kościuszki) w Łukowie. W gromadzie do pociągu szło małe, 5-6-letnie, dziecko, chłopczyk 166)BŻIH: „W tłumie szło na stację kolejową – podczas ostatniej deportacji Żydów – małe, pięcioletnie może dziecko, chłopczyk”.. W skostniałych rączkach dzierżył włożoną 167)BŻIH: „trzymał wetkniętą”. mu przez matkę butelkę z mlekiem. Wpewnym momencie butelka wypadła mu z rąk i potoczyła się w rynsztok 168)BŻIH: „z rączek i potoczyła się do rynsztoku”.. Dziecko biegnie za nią, lecz żandarm biegnie szybciej i w momencie, gdy dziecko pochyliło się, aby podnieść swój skarb, ciężki but żandarmski miażdży butelkę, drugim kopnięciem obala dziecko, które celnym strzałem dobija jakiś ukraiński młodzieniec 169)BŻIH: „Dziecko pobiegło za nią, ale żandarm był szybszy i gdy dziecko pochyliło się, żeby podnieść swój skarb, ciężki but żandarmski miażdżył butelkę, a następnie kopnięciem zwalił z nóżek dziecko. Jakiś młody bandyta ukraiński celnym strzałem zabił leżącego chłopczyka”.. I zostało martwe w alejach Kościuszki, pożegnane obłąkanym wzrokiem matki Żydówki 170)BŻIH: „Matka obłąkanym wzrokiem patrzyła jeszcze długo na ciało swego dziecka, ale gnali ją wciąż naprzód, wraz z całym pochodem”.. O dranie, bandyci, zbrodniarze. Czy może być coś okrutnego, czego by wam nie należało życzyć? 171)BŻIH: zdanie pominięte. Oby zmora mordowanych przez was ofiar nie przestała 172)BŻIH: „widma zamordowanych przez was ludzi nie przestały”. was nigdy męczyć. O, jakże 173)BŻIH: „Jaka szkoda”. szkoda, że piekło nie jest rzeczywistością.

Reakcja Polaków 174)BŻIH: zdanie pominięte.

Polaków jest dużo i reakcji jest wiele 175)BŻIH: „i każdy reaguje na swój własny sposób”.. O draństwach dosyć dużo piszę. Jest dużo ludzi, którzy potępiają zbrodnie niemieckie i brzydzą się nimi. Są ludzie, którzy na widok wyczynów niemieckich dostaj ą szału rozpaczy 176)BŻIH: „wpadają po prostu w rozpacz”.. Najpowszechniejsze jednak zdanie Polaków jest takie: „przykre i okrutne to, lecz tu niemcy oddają nam dużą przysługę: rozwiązują problem żydowski” 177)BŻIH: „Niektórzy uważają jednak, że «co prawda jest to bardzo przykre i okrutne, ale przecież Niemcy oddają nam dużą przysługę: rozwiązują problem żydowski»”..

Nasza endecja ze wszystkimi swoimi przybudówkami może być dumna ze swego posiewu. Kościół rzymskokatolicki nareszcie święci swój tryumf. Winszuję 2-ch tysiącleci! 178)BŻIH: fragment pominięty.

Dzień odprowadzenia ostatniego transportu Żydów w Łukowie był dla nas (dla mnie i dla mojej żony) najtragiczniejszym dniem naszego 179)BŻIH: „wywiezienia” „z Łukowa”, „w naszym”. życia. Gdy pędzono moją ulicą (11 listopada) wielotysięczny tłum Żydów, pracowałem w ogrodzie. Gdy czoło kolumny znalazło się przy naszym domu, jakaś tajemnicza siła wydarła mi rydel z rąk, przyprowadziła tuż 180)BŻIH, słowo pominięte. do płotu, zdjąłem 181)BŻIH: dopisane słowa: „z głowy”. czapkę, patrzyłem, chcąc wziąć w siebie 182)BŻIH: „chciałem wchłonąć”. cały ból, całą rozpacz tego całego tłumu, tych tysięcy ludzi, tych dzieci i matek, tych starców i tej młodzieży 183)BŻIH: „tego ogromnego tłumu, tych tysięcy ludzi, dzieci i matek, starców i młodzieży”.. Pytałem, czy jest jakaś wyższa sprawiedliwość, czy jest jakiś Bóg, i mówiłem, że gdy jest Bóg, to musi być draniem nie mniejszym od niemców, to jest zbrodniarzem, gdy zezwala na istnienie takich zbrodni 184)BŻIH: „Pytałem siebie, czy jest jakaś wyższa sprawiedliwość, czy istnieje jakiś Bóg. I mówiłem sobie, że jeśli jest Bóg, to chyba też jest Niemcem, skoro pobłaża ich tak strasznym zbrodniom”.. [11]

Gdy pochód przeszedł, nie miałem siły ruszyć się z miejsca 185)BŻIH: „Pochód już przeszedł, a ja stałem dalej jak wrośnięty w ziemię, nie miałem siły ruszyć się z miejsca”.. W domu żona moja dostała ataku szału, drąc 186)BŻIH: „rwała”. włosy z rozpaczy. Musiałem sprężyć całą wolę, aby móc [ją] jakoś uspokoić 187)BŻIH: „Musiałem wziąć się w garść, aby jakoś ją uspokoić”.. Przez długie, długie dni nie mogliśmy się uspokoić 188)BŻIH: „prześladował nas widok tłumu Żydów pędzonych przez miasto”., człowiek nie jadł, nie spał, a każda praca wypadała z rąk. Myśli otępiały. Ogarnął nas paniczny strach. Uciekłem z Łukowa i przez parę dni leżałem chory – rozstrój nerwowy. Co zresztą pisać o tym, gdy człowiek nie znajduje słów mogących wyrazić miotające nami uczucia 189)BŻIH: „Jakżeż”, „skoro”, „które mogłyby wyrazić uczucia, które nim miotają”.. Jedynie dochodzące nas wieści z frontu afrykańskiego dają trochę otuchy, że być może to draństwo skończy się niebawem 190)BŻIH: „Jedynie wieści o froncie afrykańskim dodają nieco otuchy. Może to draństwo niebawem się skończy”..

Reakcja Niemców 191)BŻIH: zdanie pominięte.

Oczywiście i niemców jest dużo. Naród ten opanował jakiś dziwny szał. Jak gdyby padając sami, chcieli cały świat w otchłań pociągnąć 192)BŻIH: „Odnosi się wrażenie, że sami padając chcą cały świat pociągnąć za sobą w otchłań”.. Szukam wśród nich wyjątków, szukam jakichś indywidualnych odruchów dobroci, odruchów serca czy litości. Niestety można śmiało twierdzić, że cały naród niemiecki jest podły 193)BŻIH: „wszyscy Niemcy na polskiej ziemi są podli”.. Tych odruchów człowieczeństwa prawie nie ma 194)BŻIH: „Prawie nie widać u nich odruchów człowieczeństwa”.. Czasem jednak i ich nerwy nie wytrzymują, tu i ówdzie widziano płaczących żandarmów. Podobno widziano żandarmów pomagających Żydom w ucieczce 195)BŻIH: „którzy pomagali Żydom zbiec przed deportacją”.. Są to jednak wypadki tak rzadkie, że nie przekreślają reguły, jakże bardzo chcę wierzyć, że wypadki 196)BŻIH: „Bardzo chcę wierzyć, że fakty te”. te są prawdziwe. Boję się, boję się stracić wiarę w człowieczeństwo człowieka. Jest u nas w Łukowie niemiecka firma skupu jaj i drobiu, która nie wiem, czy powodowana geszeftem, czy jakąś 197)BŻIH: „Kierownicy tej firmy, powodowani «geszeftem» czy też”. odrobiną ludzkiego uczucia, wyciąga Żydów z rąk oprawców, gdzie może i jak może zatrudnia ich u siebie. Nawet był 198)BŻIH: „Był nawet na tym tle”. wypadek pobicia gestapowca Cilkiego, który uparł się zabrać Żydów 199)BŻIH: fragment pominięty.. W zakładach tej firmy, w kurnikach, ukrywa się masa 200)BŻIH: „dużo”. dzieci żydowskich. Inny jakiś kierownik, wiedeńczyk, przechodząc przez getto, znalazł dwoje dzieci żydowskich, zabrał je z sobą i przeprowadził do swoich zakładów.

Chcę wierzyć, że są jeszcze Niemcy, którzy mają jeszcze 201)BŻIH: „którzy wiedzą”. ludzkie uczucia.

St.Z.
(Nauczyciel szkoły ludowej z Łukowa)
(Lublin – w magazynie Majdanka)
202)BŻIH: fragmenty pominięte.

Słowa kluczowe

zagłada Żydów w dystrykcie lubelskim, Łuków, Zakrzówek, życie codzienne w gettach, praca przymusowa, deportacje, stosunki polsko-żydowskie, kolaboracja, współudział w eksteminacji, grabież mienia, relacje naocznych świadków


Dziękujemy Pani Alinie Skibińskiej oraz Panu Krzysztofowi Czubaszkowi za udostępnienie Poprawionego tekstu pamiętnika.


Przypisy

1BŻIH 1958, nr 3 (27): „Najbujniejsza fantazja osobnika w rodzaju Al Capona czy nawet jeszcze bardziej zbrodniczych typów nie wymyśliłaby tego, na co musimy teraz patrzeć, co zmuszeni jesteśmy przeżywać”.
2BŻIH: „tymczasem mnożą się i mnożą”.
3BŻIH: „widzę, jak mi opowiadają o nich naoczni świadkowie”.
4BŻIH: „literackiej ambicji, ale chcę notować, chcę zachować materiał dla przyszłych literatów, naukowców”.
5BŻIH: „staną się niewątpliwie przedmiotem”.
6BŻIH: „zabieram się”.
7BŻIH: „niewiele pozostało mi dni do pisania”.
8BŻIH: „Chcę jeszcze tylko powiedzieć, dlaczego tak późno zabieram się do pisania”.
9Autor konsekwentnie na określenie osób narodowości niemieckiej, ukraińskiej i łotewskiej w całym tekście używa małej litery. W edycji opublikowanej w BŻIH konsekwentnie zastosowano pisownię wielką literą.
10BŻIH: „a ja usiłowałem sobie wytłumaczyć, że nie mogą przecież zbytnio popuszczać, muszą się «zabezpieczyć». Nie wierzyłem jeszcze […]”.
11W Berezie Kartuskiej (dziś na terenie Białorusi, przed wojną Polski) w 1934 r. założono obóz odosobnienia dla „osób zagrażających spokojowi i porządkowi publicznemu”. Podejrzane osoby można było przetrzymywać przez trzy miesiące bez wyroku sądowego i przedłużać uwięzienie na dalsze trzy miesiące; więźniów bito i znęcano się nad nimi. W Berezie przetrzymywano członków Obozu Narodowo-Radykalnego, a także komunistów, nacjonalistów ukraińskich i działaczy politycznych, których władze chciały się pozbyć z życia publicznego. Wacław Kostek-Biemacki, pułkownik Wojska Polskiego i wojewoda poleski w latach 1932-1939, był odpowiedzialny za zorganizowanie i zasady funkcjonowania obozu w Berezie. W BŻIH podano przeredagowaną wersję: „naszej Berezy Kartuskiej Kostka Biernackiego”.
12, 17, 26, 52, 54, 58, 62, 165, 178, 199BŻIH: fragment pominięty.
13BŻIH: „Dziś przestałem w to wierzyć”.
14BŻIH: „zbrodniczości Niemców na naszej ziemi”.
15BŻIH: „W tym czasie, gdy piszę te słowa, dokonuje się właśnie jedna z kolejnych zbrodni. Odbywa się, jak to nazywają Niemcy”.
16BŻIH: „słyszę ciągłą”.
18BŻIH: „Akcja przebiega u nas w sposób następujący”.
19BŻIH: „z dala”.
20BŻIH: „stu, dwunastu [tak w tekście – AS.] tysięcy zgładzonych”.
21Dzielnicę żydowską w Łukowie ustanowiono w maju 1941 r., obejmowała z grubsza te części miasta, gdzie Żydzi dotychczas już mieszkali, aż do połowy 1942 r. nie był to teren ogrodzony ani w jakikolwiek inny sposób zamknięty, dopiero wtedy według zachowanych informacji getto ogrodzono murem (więcej na temat ulic należących do dzielnicy żydowskiej zob. Krzysztof Czubaszek, Żydzi Łukowa i okolic, Warszawa: Danmar, 2008, s. 152). W BŻIH podano przeredagowaną wersję: „mogli się swobodnie poruszać”.
22BŻIH: „zabronili”.
23BŻIH: „Żyda napotkanego”.
24Zakaz opuszczania żydowskich dzielnic mieszkaniowych i zakaz udzielania Żydom jakiejkolwiek pomocy na terenie całego GG został ogłoszony 15 X 1941 r., (Rozporządzenie Hansa Franka [w:] Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie okupacji hitlerowskiej. Zbiór dokumentów, oprac. Tatiana Berenstein, Artur Eisenbach, Adam Rutkowski, Warszawa: ŻIH, 1957, s. 122-123).
25BŻIH: „zorganizowali”.
27BŻIH: „odbyła się”.
28Chodzi o zarządzoną 24 XII 1941 r. przez dowódcę Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w GG Karla Eberharda Schongartha konfiskatę wszelkich wyrobów futrzarskich u ludności żydowskiej. Niepodporządkowanie się groziło karą śmierci.
29BŻIH: „dali ponoć”
30BŻIH: „Przybyły ekspedycje karne”
31BŻIH: „zabili w Łukowie 47”.
32BŻIH: „Stek”.
33BŻIH: „śmiał być wyższy”.
34BŻIH, dopisano słowa: „na miejscu”.
35BŻIH: „wyłapywaniu i ładowaniu do pociągów”.
36BŻIH: „opisanie tego, jest to zbyt okropne”.
37BŻIH: „moje”.
38BŻIH: „przyjechał wkrótce potem”.
39BŻIH: „że mogło i tak być, ale uważam, że nie to było główną przyczyną zaniechania przez Niemców deportacji”.
40BŻIH: „było to”.
41, 107BŻIH: „akcja”.
42BŻIH: „załadowano do niego około 10 tysięcy miejscowych Żydów”.
43BŻIH: „utworzenie”.
44BŻIH: „wznosić ogrodzenie wokół dzielnicy żydowskiej”.
45BŻIH: „nastąpiła”.
46BŻIH: dopisano słowo: „w niedzielę”.
47BŻIH: „bili”.
48BŻIH: „zaczęli”, „wywlekali”, „spędzali”.
49BŻIH: „ludzi”.
50BŻIH: „Pędziła ich banda pijanych zbrodniarzy”.
51BŻIH: „zabito w tym dniu”.
53BŻIH: „Często rzucali oni dzieci z piętra na bruk, zabijali przez kopanie”.
55BŻIH: „przez”.
56BŻIH: „hitlerowcy dołączali”.
57BŻIH: „kryjówek”.
59BŻIH: „Chcąc uniknąć deportacji Żydzi porobili sobie bardzo często pomysłowe kryjówki:”.
60BŻIH: „Niemcy wykrywali”.
61BŻIH: „zabijali”, „nie pozwalali”.
63BŻIH: „Jest to dla mnie tym tragiczniejsze”.
64, 69, 71, 81, 117, 122, 124, 144BŻIH: słowo pominięte.
65BŻIH, dopisano słowa: „przez nich do pomocy”.
66BŻIH: „Boli mnie nawet nie to, że brała w tym udział również nasza «kochana» granatowa policja, bo wiadomo, że to zwierzęta. Najohydniejsze dla mnie to to, że”.
67BŻIH: „Spośród Żydów spędzonych na targowiska”.
68BŻIH: „wyreklamowały do pracy w swoich zakładach część Żydów, pozostałych wywieziono”.
70Zob. Jean-Charles Szurek, Powiat łukowski [w:] Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2018 (w przygotowaniu).
72BŻIH: „których pozostawiono jako robotników”, „dali im”.
73BŻIH: „zapędzili”, „dobytku”.
74BŻIH, dopisano słowo: „tym”.
75BŻIH: „wypełnił całą swoją”, „grabiła”.
76BŻIH: „przechodziło”, „ziały one”.
77BŻIH: „powyrywano […], a wewnątrz”.
78BŻIH: „Niemcy spędzili”.
79BŻIH: „ich do pociągu”.
80BŻIH, dopisano słowo: „mnie”.
82BŻIH: „zwozili”.
83BŻIH: „powiedział mi”.
84BŻIH: „stały karabiny maszynowe skierowane w tłum. Karabiny od razu grzechoczą”.
85BŻIH: „10-letniego chłopca”.
86BŻIH: „Niemcy wzięli”, „Pozabijali ich wszystkich” „kilka”.
87BŻIH: „miejscowi chłopi wartujący w nocy – jako straż obywatelska – chroniąc wieś”.
88BŻIH: „zaczęło”.
89BŻIH, dopisano słowo: „zewsząd”.
90BŻIH: „Zaprowadzono ich następnie przed szkołę”, „i tu trzymano ich”.
91BŻIH: „To, czego nie zdążyli rozgrabić z mienia żydowskiego, też zwieziono przed budynek szkoły”.
92BŻIH: „W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty”.
93BŻIH: „Żydów”.
94BŻIH: „przedstawia się”.
95BŻIH: „nie zapomni tych ludzi, dopóki”.
96, 134, 146, 147, 156BŻIH: słowa pominięte.
97BŻIH: „kłaniające się każdemu mundurowi i lepiej ubranemu przechodniowi”.
98BŻIH: „czyhają na to, co pozostało po Żydach”.
99BŻIH: „napływają podania o mieszkania”.
100BŻIH, dopisane słowa: „po Żydach”.
101Lub Wogerów, zapis nieczytelny.
102BŻIH: cały akapit pominięty.
103BŻIH: „Przed pierwszą deportacją”.
104Chodzi o rabina Akibę Meiera (na podstawie Le Livre de Luków…, s. 24-25,102).
105BŻIH: „Rychło”.
106BŻIH, dopisane słowo: „następnie”.
108W tradycji żydowskiej osoby zmarłe ubiera się w strój koloru białego.
109BŻIH: „aresztowano w Karczewie”.
110BŻIH: “Wstąpiłem”.
111BŻIH: „kupowali”.
112BŻIH, dopisane słowo: „zapadło”.
113BŻIH, dopisane słowa: „trochę później”.
114BŻIH: „dochodziły do mnie salwy karabinów maszynowych: odbywała się właśnie obława na ukrywających się Żydów”.
115BŻIH: „gdyż chyba”, „że żywy”.
116BŻIH: fragment zdania pominięty.
118BŻIH: „ciasno stłoczonych ludzi”.
119BŻIH: „Byli tam mężczyźni, kobiety i dzieci w różnym wieku, niemowlęta były na rękach ojców i matek”.
120BŻIH: „który próbował się odłączyć od tej kolumny, był na miejscu zabijany”.
121BŻIH, dopisane słowo: „w tyle”.
123BŻIH: „chłopczyk”.
125Co zrobiłeś, sukinsynu (ros.).
126BŻIH: „wzięli”.
127BŻIH: „O sto kroków dalej, w jednym miejscu było 6 trupów”.
128BŻIH: „Na stacji jeszcze pociągu nie było”.
129BŻIH: „Zapędzili więc tłum”.
130BŻIH: „Kałuże krwi obok baraku świadczyły o tym”.
131BŻIH: „martwe”.
132BŻIH: „znała”, „i uciekła”.
133BŻIH: „ale ten ją wypędził”.
135BŻIH: „Przystąpili do rozbiórki getta”.
136BŻIH: „zostawili”, „tylko pewną”.
137BŻIH: „relacji”.
138BŻIH: „Kiedy dojeżdżałem do wsi, zatrzymali mnie chłopi, którzy uciekli ze wsi. Do Burca przyjechali bowiem żandarmi, żeby przeprowadzić obławę na Żydów”.
139BŻIH: „napadli następnie na urząd gminny, który zniszczyli, szukali też wójta, którego chcieli zabić. Nie zastali go jednak, więc zdemolowali jego dom”.
140BŻIH: „pozostali wraz z granatowymi”.
141BŻIH: „zbiegli Żydzi z około dziesięciu wagonów. Ukryli się w lasach”.
142BŻIH: „Niemcy przeprowadzają obecnie obławy na tych Żydów”.
143BŻIH: „W wyniku obławy zginęło 25 Żydów”.
145BŻIH: „że jak wjadę”.
148BŻIH: „że przechowuje”.
149BŻIH, dopisano słowa: „kazano im”.
150BŻIH: „naprzeciw”, „kazano”, „zastrzelili”.
151BŻIH, dopisane słowo: „dziecka”.
152BŻIH: „nikt nie chciał nic dać”.
153BŻIH: „przepędził”.
154w tekście relacji autor błędnie podał: Kokolewnicy.
155BŻIH: „Muszę to dokładnie sprawdzić”.
157BŻIH, dopisane słowa: „u nas”.
158BŻIH: „A będą, bo polowanie na Żydów”.
159Egzekucji dokonano 11 XI 1942 r.
160Taką samą liczbę ofiar podało rodzeństwo Finkelsztajnów o nieznanych imionach w relacji „Zagłada Łukowa” (AŻIH, ARG II 352 [Ring. 11/306]; tekst przetłumaczony z jidysz przez Agnieszkę Żółkiewską został opublikowany w: Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t 6: Generalne Gubernatorstwo. Relacje i dokumenty, oprac. Aleksandra Bańkowska, Warszawa: ŻIH i WUW, Warszawa: 2012, s. 160 i n.). Finkelsztajn został w czasie tej egzekucji ranny, ale zdołał się uratować, opisał dokładnie jej przebieg.
161Żwirowisko koło Malcanowa, między ul. Świderską i ul. Radzyńską, 1,5 km na południe Łukowa. Miejsce to Niemcy przeznaczyli na cmentarz żydowski i zabronili pochówków na dotychczasowym cmentarzu przy ul. Warszawskiej. Na żwirowisku przeprowadzono kilka egzekucji, ofiary grzebano w zbiorowych grobach, po wojnie część zwłok ekshumowano. W 1989 r. władze Łukowa ufundowały pomnik z napisem: „Na wieczną pamięć Żydów Łukowa i okolicy, zamordowanych przez zbrodniarzy hitlerowskich 1940-1944” (http://www. sztetl.org.pl/pl/article/lukow/13,miejsca-martyrologii/5608,miejsca-egzekucji-na-terenie-lukowa-i-okolic/).
162BŻIH: „Część z nich zastrzelili na miejscu, a resztę zapędzono na cmentarz żydowski i wybili z karabinów maszynowych”.
163BŻIH: „ten”.
164BŻIH: „w Alejach Kościuszki i patrzył na świat”.
166BŻIH: „W tłumie szło na stację kolejową – podczas ostatniej deportacji Żydów – małe, pięcioletnie może dziecko, chłopczyk”.
167BŻIH: „trzymał wetkniętą”.
168BŻIH: „z rączek i potoczyła się do rynsztoku”.
169BŻIH: „Dziecko pobiegło za nią, ale żandarm był szybszy i gdy dziecko pochyliło się, żeby podnieść swój skarb, ciężki but żandarmski miażdżył butelkę, a następnie kopnięciem zwalił z nóżek dziecko. Jakiś młody bandyta ukraiński celnym strzałem zabił leżącego chłopczyka”.
170BŻIH: „Matka obłąkanym wzrokiem patrzyła jeszcze długo na ciało swego dziecka, ale gnali ją wciąż naprzód, wraz z całym pochodem”.
171, 174, 191BŻIH: zdanie pominięte.
172BŻIH: „widma zamordowanych przez was ludzi nie przestały”.
173BŻIH: „Jaka szkoda”.
175BŻIH: „i każdy reaguje na swój własny sposób”.
176BŻIH: „wpadają po prostu w rozpacz”.
177BŻIH: „Niektórzy uważają jednak, że «co prawda jest to bardzo przykre i okrutne, ale przecież Niemcy oddają nam dużą przysługę: rozwiązują problem żydowski»”.
179BŻIH: „wywiezienia” „z Łukowa”, „w naszym”.
180BŻIH, słowo pominięte.
181BŻIH: dopisane słowa: „z głowy”.
182BŻIH: „chciałem wchłonąć”.
183BŻIH: „tego ogromnego tłumu, tych tysięcy ludzi, dzieci i matek, starców i młodzieży”.
184BŻIH: „Pytałem siebie, czy jest jakaś wyższa sprawiedliwość, czy istnieje jakiś Bóg. I mówiłem sobie, że jeśli jest Bóg, to chyba też jest Niemcem, skoro pobłaża ich tak strasznym zbrodniom”.
185BŻIH: „Pochód już przeszedł, a ja stałem dalej jak wrośnięty w ziemię, nie miałem siły ruszyć się z miejsca”.
186BŻIH: „rwała”.
187BŻIH: „Musiałem wziąć się w garść, aby jakoś ją uspokoić”.
188BŻIH: „prześladował nas widok tłumu Żydów pędzonych przez miasto”.
189BŻIH: „Jakżeż”, „skoro”, „które mogłyby wyrazić uczucia, które nim miotają”.
190BŻIH: „Jedynie wieści o froncie afrykańskim dodają nieco otuchy. Może to draństwo niebawem się skończy”.
192BŻIH: „Odnosi się wrażenie, że sami padając chcą cały świat pociągnąć za sobą w otchłań”.
193BŻIH: „wszyscy Niemcy na polskiej ziemi są podli”.
194BŻIH: „Prawie nie widać u nich odruchów człowieczeństwa”.
195BŻIH: „którzy pomagali Żydom zbiec przed deportacją”.
196BŻIH: „Bardzo chcę wierzyć, że fakty te”.
197BŻIH: „Kierownicy tej firmy, powodowani «geszeftem» czy też”.
198BŻIH: „Był nawet na tym tle”.
200BŻIH: „dużo”.
201BŻIH: „którzy wiedzą”.
202BŻIH: fragmenty pominięte.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.